WITAM!

Cześć, jestem Maciek, choć niektórzy z was mogą mnie znać z sieci jako Lasarda. Witam na moim blogu na którym umieszczać mam zamiar moje raporty z sesji, artykuły itp. Mam nadzieję, że wam się spodobają.

czwartek, 13 czerwca 2013

Afterbomb Madness - Szukając kłopotów VIII: Na ziemię sterto złomu!


Kolejną sesję Afterbomby zagraliśmy 9 czerwca. Trwała standardowo jakieś 9-10 godzin. Próbowałem ukazać na sesji klimat jak z filmów Obcy - ciemne i ciasne pomieszczenia opuszczone dawno przez mieszkańców, pootwierane kratki od wentylacji, dziwne odgłosy dochodzące z ich wnętrza. Niestety raczej mi się to nie udało. Ale i tak nie popsuło nam to sesji, która wyszła całkiem fajnie.

Draby:
 a) Bartek: Terin "Żelazko" - Drab, Maruder, Metalurg - mściwy tępiciel obcych, poszukujący ich za to, że zabili mu ojca... no i może jeszcze za to, że zrujnowali świat.
 b) Jarek: John "Świeczka" - Drab, Maruder, Wizard - koleś z wrodzonym talentem do konstruowania i naprawiania sprzętu, a jednocześnie świetny strzelec.




Opis:
Zachodnie granice Doliny Śmierci
 Z potwornej burzy piaskowej wyjechał pancerny pociąg Henryego Johnsona na pełnym gazie pędząc z powrotem do Los Angeles. W jego wnętrzu siedziała większa część załogi owej maszyny, która rozpoczęła podróż niecały tydzień temu. W środku brakowało tylko Świeczki, Żelazka i Karmazyn. Bryka siedziała za kierownicą ponownie nadużywając Fazzera; Knuckle czyścił swoją broń, a jego brat Junk obserwował przez okno okolicę; Arthur i Conor odpoczywali po ciężkiej pracy jaką wykonali kończąc tworzyć pancerz Hutniczy, należący do Terina, którego jednakowoż nie zdołali mu przekazać. Max natomiast siedziała przy radiostacji:

-Baza Raj, tu ekipa Pociągu Kolei Pancernej! Odbiór! Baza Raj! Odezwijcie się kurwa!

 Żyleta już od kilku godzin próbowała skontaktować się z szefem, lecz z różnych przyczyn nie była w stanie tego dokonać o przez to powoli zaczynała tracić cierpliwość. Zostawiła na chwilę radio, w myślach przesyłając mu soczystą wiązankę i wyjęła ze skrzyni pod stołem butelkę z wodą, by nawilżyć gardło. W tym momencie radio zatrzeszczało.

-Tutaj baza Raj! Odbiór!

-No nareszcie! - krzyknęła do mikrofonu - Wracamy już do bazy. Połącz mnie z szefem, chce mu zdać bezpośredni raport. Odbiór.

-Łączę.

 Po jakiejś minucie z głośników wydobył się głos Henryego Johnsona.

-To co słychać w szerokim świecie?

-Witam panie Johnson, tutaj Max. Odbiór.

-Witaj Max. No to moja droga jak wam się powiodło. Macie ten silnik? A jak z moimi danymi?

-Na szczęście zdołałam zdobyć te dane o które pan prosił. Musieliśmy się stamtąd szybko zmywać, bo promieniowanie by nas rozpuściło. Niestety silnika nie mamy i nie wiemy czy Świeczka i Żelazko zdołają go zdobyć. Odbiór.

-Co?! Co tam się stało?! Opowiedz wszystko po kolei. I daruj sobie odzew na czas rozmowy ze mną!

-No dobrze. Dojechanie do bazy NASA zajęło nam cztery dni. Ale dopiero piątego weszliśmy do środka. O tym co działo się wcześniej opowiem dowie się pan z raportu który spisałam, bo nie było tam nic tak ważnego jak to o czym teraz opowiem.

 Postanowiliśmy wejść do środka przez dach by móc przeszukać cały budynek od góry do dołu, gdyż nikt nie wiedział gdzie może znajdować się sterówka. Po za tym wszystkie drzwi na parterze były dość głęboko zakopane. Zaczęliśmy od wciągnięcia agregatu na dach, czyli aż na trzecie piętro. Później jego targaniem zajęli się Junk i Knuckle. A właśnie: do środka weszłam ja, Karmazyn, Toxici i oczywiście Świeczka i Żelazko.

 Kiedy otworzyliśmy drzwi od klatki schodowej prowadzącej na drugie piętro uderzył nas potworny smród - do teraz nie mogę pozbyć się go z nosa. Kiedy wchodziliśmy do środka musieliśmy zachować ostrożność - rano tego dnia Terin ostrzegł nas, że widział jak coś podobnego do człowieka przeszło w pobliżu jednego z okien w budynku. Na drugim piętrze zobaczyliśmy, że budynek w środku jest mocno zrujnowany - półki i szafki poprzewracały się, część lamp odpadła od sufitu, wszystkie kratki od wentylacji były otwarte, a podłogę pokrywała gruba warstwa kurzu. Do tego jeszcze w środku wisiało w powietrzu promieniowanie, które rosło gdy schodziliśmy w dół.

 Gdy zaczęliśmy przeszukiwać pomieszczenia rozdzieliliśmy się na trzy pary - ja poszłam z Świeczką, Karmazyn z Żelazkiem a Junk z bratem. Na drugim i pierwszym piętrze nie znaleźliśmy sterówki, ale pogrzebaliśmy trochę po półkach i sejfach, których tam było pełno. Niestety ja z Wizardem nie mieliśmy wielkiego szczęścia. Byliśmy trochę nierozsądni, bo kilka z sejfów można było również otworzyć z terminali, więc je zasililiśmy agregatem, który narobił sporo hałasu.

 Na pierwszym piętrze był też korytarz będący jakby mostem łączącym budynek z drugim mniejszym. W środku było chyba kiedyś jakieś mini muzeum i kafeteria dla zwiedzających. To miejsce wyglądało strasznie - w pierwszych latach po rozpoczęciu wojny jakaś grupa chyba tam utknęła chroniąc się przed promieniowaniem. Szybko skończyły się im zapasy żywności i zaczęli zabijać po kolei ocalałych i zjadać ich...

-Max! Nie interesuje mnie historia, opowiadaj o tym, co się tam działo kiedy wy przybyliście.

-Przepraszam. Na parterze udało nam się znaleźć pokój ochrony w którym znaleźliśmy kilka giwer oraz nagrania z terminala które potwierdził nasze przypuszczenia co do tych wydarzeń w drugim skrzydle budynku. Zauważyliśmy też dziurę w podłodze zasłoniętą Elektropajęczyną. W pewnym momencie Knuckle zaczął strzelać ze swojego karabinu. Coś zauważył w wentylacji, ale zdołało uciec. Do piwnicy, czy może raczej na poziom minus jeden zeszliśmy przez szyb windy. Już wtedy zauważyliśmy, że szyb jest dłuższy niż na pierwszy rzut oka to wygląda, tylko reszta tunelu została zamknięta stalową płytą. Tutaj udało nam się w końcu znaleźć główny generator do którego podłączyliśmy agregat by napędzić cały budynek. W tym samym pokoju zbudowano ogromny szyb sięgający jakieś dwieście metrów poniżej tego poziomu pełen równie dużych wiatraków - system wentylacyjny azylu, który leżał pod budynkiem. Na dnie widać było jakąś dziwną substancję.

 Kiedy wyszliśmy z tego pokoju i ruszyliśmy innym korytarzem w końcu natrafiliśmy na sterówkę. Junk i Knuckle stanęli na straży a reszta zajęła się badaniem terminali. Udało nam się znaleźć kamery z tego i niższych poziomów, bo te z pokoju ochrony pokazywały tylko parter i oba piętra. Odkryliśmy wtedy, że w budynku ukryta jest... uwaga, bo to szefa zaskoczy - pieprzona rakieta kosmiczna!

-Max, powtórz, bo mi chyba uszy przytkało. Powiedziałaś rakieta kosmiczna?

-Tak jest - rakieta kosmiczna.

-W jakim jest stanie?

-Ciężko powiedzieć. Zaraz dojdę do tego dlaczego. Poza rakietą zauważyliśmy jakieś dziwne stworzenia które opanowały niższe poziomy - wyglądały jak jaszczurki, ale miały sześć odnóży i potrafiły poruszać się na dwóch tylnych jak ludzie. Za to w przednich miały przeciwstawne kciuki. Do tego wszystkiego ich pancerz... ich NATURALNY pancerz był zrobiony ze stopu XXL!

-Jesteś pewna? Przecież to niemożliwe.

-Możliwe. Mamy jeden z okazów - martwy oczywiście - w lodówce. Podejrzewam, że mogą to być dawni mieszkańcy azylu ukrytego pod budynkiem.

-Dobra, zajmiemy się tym jak wrócicie. Co było dalej.

-Rozumiem. Yyy... po sprawdzeniu kamer usiedliśmy przy różnych terminalach i zaczęliśmy szukać jakichś satelit z którymi można było się połączyć. W sumie połączyliśmy się z pięcioma. Nie było to takie trudne. Ciężko się zrobiło gdy podjęliśmy próbę ściągnięcia ich na ziemię.* Za nic nie zdołaliśmy się połączyć z czterema pierwszymi. Żelazko powoli tracił nadzieję i namawiał nas do tego, byśmy wrócili do domu, a on sobie tam zostanie i poczeka na koniec. Dopiero piąta satelita w końcu się nam poddała. Tylko, że niestety nie zdołaliśmy ustalić jej dobrej trajektorii i wylądowała trochę za daleko...

-Czyli gdzie?

-Na Alasce...

-Kurwa mać!

-Na szczęście szybko przypomnieliśmy sobie o rakiecie. Chcieli nią polecieć Świeczka i Żelazko a wraz z nimi Karmazyn. Odblokowałam im więc windę na niższe poziomy i resztę wydarzeń śledziłam przez kamery. W windzie Karmazyn wyjęła jakąś odznakę, ale nie mogłam dostrzec co przedstawia. Chyba nie była tym za kogo się podawała.

 Kiedy zjechali na poziom z którego mieli dostęp do hangaru, silosu... nie wiem jak to nazwać. No ale kiedy tam zjechali to okazało się, że tuż winda wychodziła na jakiś pokój w którym po prawej był jakiś oddzielny pokoik z terminalami ukryty za pancerną szybą. Ten pokój do którego wychodziło się z windy chroniony był przez działko stacjonarne podwieszone na suficie. Działko było włączone i natychmiast chciało namierzyć i zlikwidować nieproszonych gości. Na szczęście zdołali się oni schować. Później gdy Świeczka i Karmazyn się ukrywali na zewnątrz wyszedł Żelazko, którego działko jakby nie zauważyło. Za to on zauważył jak w tym małym pokoju ochrony wstał jeden z tych jaszczurów, który ukrywał się chyba pod biurkiem. To coś chyba zauważyło Terina i pobiegło po pomoc. W tym czasie Metalurg dostał się do tamtego pokoju i wyłączył system ochrony.

 Później cała trójka spotkała się w korytarzu prowadzącym do pomieszczenia z rakietą. Tam zaatakowała ich ósemka tych kreatur. Na szczęście nasi ludzie szybko sobie z nimi poradzili. Próbowali też powycinać pancerz tych potworów i jeszcze serca, ale chyba im to nie wychodziło. Świeczka wyciął chyba tylko jedno z serc tych potworów.

 Po tym wszystkim trafili w końcu do hangaru. Tam zaatakowały ich kolejne jaszczury. Oni chcieli salwować się ucieczką prosto do pomieszczenia w którym można było otworzyć właz wylotowy dla rakiety ale tym razem zdołały ich dogonić i otoczyć. Żelazko o mało wtedy nie został zabity, bo musiał walczyć z największą ich ilością. Ale dzięki pomocy pozostałych zdołali zbiec do tamtego pokoju, gdzie na chwilę się zamknęli, opatrzyli rany i otworzyli właz w suficie hangaru. Do środka wsypały się tony piasku grzebiąc pod sobą gniazdo tych jaszczurów, a te które uniknęły takiego losu ścigały intruzów, którzy biegli już do rakiety, w której zdołali się ukryć nim potwory ich dogoniły. No a później było odliczanie i sruuu... cała trójka poleciała rakietą. Z powodu burzy która się zaczęła na zewnątrz szybko straciłam z nimi kontakt. I teraz nie wiem co z nimi się dzieje. 

-Mam nadzieję, że żyją. Ale dobra, bo to i tak nie było najważniejsze w tym wszystkim. Przybywajcie do domu jak najszybciej, bo mam duże plany co do danych które zdobyłaś. Terin i John wrócą do nas albo nie. Jeżeli zginęli to trudno, a jeżeli przeżyją to zrobię wszystko by ich znaleźć, bo jednak są mi coś dłużni. Czy to już wszystko Max?

-Wydaje mi się, że tak szefie.

-No dobra, to do zobaczenia. Czeka was wszystkich sowita nagroda. Bez odbioru.

Kiedy radio ucichło Max rozsiadła się wygodniej na krześle i odprężyła. Miała ochotę na porządną kąpiel. Zaczęła się zastanawiać co się dzieje teraz z dwójką Drabów o których życie ostatnio tak walczyli. No w sumie to życie tylko jednego - Metalurga, ale niego to chodziło. Gdy o nich rozmyślała wzieła ją ochota na jeszcze coś - jakiegoś Draba z porządnym interesem. Rozejrzała się po pojeździe przyglądając się dokładnie każdemu z pasażerów poza Bryką...

C.D.N.

*Ustaliłem poziom trudności na 9+4k10, bo jednak obsługa takich maszyn to zadanie wymagające więcej niż jednej pary rąk/głowy. Gracze testowali to rzucając za siebie i dwie pomagające im Żylety. Ale przez pierwsze 4 testy im nie szło, a ja miałem jakieś dziwne wyniki - wpierw chyba 36, a potem po kolei 35, 34, 33. Dopiero przy ostatniej satelicie wypadło mi 28 lub 29 i wtedy zdali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz