WITAM!

Cześć, jestem Maciek, choć niektórzy z was mogą mnie znać z sieci jako Lasarda. Witam na moim blogu na którym umieszczać mam zamiar moje raporty z sesji, artykuły itp. Mam nadzieję, że wam się spodobają.

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Klanarchia - Polowanie na Juggernauta V

Z tą sesja mieliśmy lekki problem, gdyż musieliśmy ją przerwać pod koniec i ostatnią scenę rozegraliśmy dopiero po 2-3 miesiącach... a zaraz po tym rozegraliśmy ostatnią przygodę w kampanii o której to już opowiem w kolejnym raporcie.

Gracze:
a) Bartek: Chung - technomanta, syn Technokraty swojego klanu, mistrz negocjacji. Problem jednak w tym, że już nie raz przez swoje eksperymenty sprowadził kłopoty na swój klan- ostatnio na przykład zrobił wielką dziurę w kadłubie ich łodzi.
b) Jarek: Souei "Czarne oko" - snajper, legendarny strzelec wyborowy.
c) Wiktor: Monolit (Dagon) - żerca z Zakonu Czerwonego Portalu.

Motywy:
a) Bartek: budowa egzopancerza.
b) Jarek: fałszywy świętoszek/zdrajca.
c) Wiktor: doniosły rytuał.

Zadania egzarchów:
a) Bartek: Ostrzeż przeciwnika o nieszczęściach i krzywdach, jakie na niego spadną, a następnie zrealizuj swój plan pomimo podjętych przez wroga środków zapobiegawczych.
b) Jarek: Spraw by twój wróg stał się przyjacielem.
c) Wiktor: Zdemaskuj zdrajcę lub wroga w swoich szeregach i przykładnie go ukarz.

Opis:
Trójka BG wraz z prawie tysiącem rytualistów z Zakonu Czerwonego Portalu już prawie od tygodnia podróżuje przez pustynię w stronę ruin miasta starożytnych w których mieszka technoklan P17. W końcu dotarli na obrzeża miasta i zadecydowano, że trójka bohaterów uda się do siedziby P17 by wyprosić gościnę dla zakonu. Wraz z nimi udał się kronikarz klanowy Inkaust, przepatrywaczka Amazonka i legendarny siepacz, najsilniejszy człowiek na pustyni którego nazywano Olbrzym. Był to mężczyzna wysoki i potężny dźwigający ze sobą swój zaklęty kafar.

Po około dwóch godzinach dostali się oni do najbliższej strażnicy P17 gdzie przez jakiś czas czekali na technokratę Atae. Wraz z nim zjawił się Skoczek i jeszcze wybraniec przodka Kenji, który podczas wcześniejszej wizyty drużyny był w podróży. Po krótkiej rozmowie i wyjaśnieniu sytuacji technokrata zgodził się na wpuszczenie rytualistów do klanu oraz pomoc w walce z kultystami Wielkiego K. Wysłał po resztę członków zakonu Skoczka z którym udali się Amazonka i Monolit. Reszta pozostała w siedzibie P17 gdzie udali się wraz z decydentem technoklanytów na spotkanie z technomantami by zacząć już omawiać plan działania i spróbować znaleźć jakiś sposób na nietykalną jak dotąd maszynę koroderów.

Rozmowa trwała wiele godzin i przez ten czas zdołali przybyć rytualiści. Część z nich dołączyła do dyskusji by rozpatrzyć też mistyczne możliwości pozbycia się maszyny. W trakcie całej rozmowy Chung przedstawił im jak wygląda maszyna i jakie moduły na niej dostrzegł, jaką naturę mogła mieć otaczająca ją sfera, oraz podzielił się kilkoma spostrzeżeniami odnośnie możliwości jakimi dysponują. Przedstawił też plany motoru które znalazł w mieście. Po jego prezentacji zaczęto omawiać plan działania.

Zdecydowano, że pierwszy plan nie ulegnie dużym zmianom i to właśnie Souei pozbędzie się głównego korodera - luneta od jego snajperki zostanie zamieniona w potężny magiczny artefakt dzięki połączonym siłom technomantów i rytualistów. Luneta ta pozwoli na przełamanie każdej bariery ochronnej dzięki temu, że wypatrzeć będzie można w pomroku jej najsłabsze punkty na które zostanie wysłana energia korzystającej z niej osoby. Konstrukcja samego artefaktu nie jest trudna i jeden z technomantów może wykonać potrzebny moduł, ale potrzebny jest też im materiał na największą soczewkę z lunety - rytualiści zaproponowali oko jednej z pustynnych wiwern, które umieści się w szkle.

Jeżeli maszyna dalej będzie działać mimo pozbycia się kultysty zajmie się nią Chung, któremu technoklanyci mogą w stworzeniu jego wymarzonego pancerza, który idealnie nadaje się na tą okazję. Jednak by go zrobić wymagane był dwie części: jedną z nich jest pancerz technomanty a drugą części do serwomotoryki. Te postanowili zdobyć w bunkrze w którym walczyli z wygnańcami z burzgor.

Trójka BG dostała do pomocy Amazonkę, Olbrzyma, Skoczka oraz jedną z technomantek P17, którą podczas ostatniej wizyty w klanie poznał Chung. Po jakimś czasie dotarli oni w okolice tamtego bunkra. Stały przed nim hordy nekrozytów którzy już wyciągali łapska w stronę świeżego mięsa stojącego kilka metrów nad nimi na autostradzie. Chung aktywował moduł grawitacyjny i piromancji a następnie poleciał prosto do bunkra spopielając po drodze mnóstwo nieumarłych i wypalając piasek, przez co utworzył półkolistą, gładką taflę szkła. Zanim reszta nieumarłych do niej powpadała pozostali członkowie drużyny skoczyli do ślizgawki i dotarli do schronu gdzie zostawili za sobą nekrozytów.

Będąc w środku rozdzielili się na 3 drużyny by poszukać potrzebnych części w tym ogromnym kompleksie - Chung poszedł z Olbrzymem, Monolit z technomantką, a Souei z Amazonką i Skoczkiem.

Chung i Olbrzym trafili do sieci korytarzy w których było mnóstwo drzwi do różnych sypialni. Większość byłą szczelnie zamknięta na znany tylko starożytnym sposób. Technomanta próbował jedne z nich otworzyć, ale nie radził sobie, więc jego towarzysz podał mu pomocną dłoń i jednym pchnięciem wyważył stalowe drzwi. W żadnym pomieszczeniu jednak nic nie znaleźli. W trakcie poszukiwać dosłyszeli jakieś hałasy z korytarza, więc udali się by to sprawdzić. Zobaczyli leżącą na ziemi kratkę od systemu wentylacyjnego znajdującego się w suficie. Olbrzym podniósł Chunga na jego prośbę by ten mógł sprawdzić co jest w środku. Zaczął się rozglądać wpierw w jedną stronę a potem...

Souei z dwójką towarzyszy dotarł do szerokiego korytarza z kratkowaną podłogą pod którą był drugi korytarz. Na dół prowadziły schody przy ścianie. W kilku miejscach na górze i na dole były drzwi do różnych pomieszczeń. W jednym z nich gdzie walało się mnóstwo metalowych części i sporo rozbitego szkła zauważyli szklane pudło z uchyloną klapą. Obok pudła były jakieś stery a nad nim para ciężkich metalowych ramion ze szczypcami. Skoczek zabrał się za ich demontowanie a Amazonka mu pomagała, Souei natomiast postanowił zostać na czatach przy drzwiach. Po chwili usłyszał jakieś stukanie na kratach po których szli i szybko przemykający cień. Ostrzegł towarzyszy którzy właśnie kończyli demontaż potrzebnych im części. Zaczęli uważnie się rozglądać gdy nagle...

Monolit wraz z technomantką trafili do dużego i wysokiego pomieszczenia, w którym na wysokości pierwszego piętra znajdowały się jeszcze barierki i chodniki. Na jednym z nich, który był dość mocno uszkodzony wisiał szkielet w potarganych ubraniach. Monolit ostrożnie ruszył w głąb pomieszczenia i zahaczył o jakiś sznurek na podłodze, co uruchomiło starą pułapkę samopał. Broń ukryta za rogiem nie była jednak sprawna i zamiast wystrzelić wybuchła nie robiąc nikomu krzywdy. Po chwili Monolit zauważył na ziemi jakieś dziwne dyski z przyciskiem. Technomantka podniosła jeden i nacisnęła będąc ciekawa co to może być, jednak nic się nie stało, więc wyrzuciła go za siebie jako zwykły rupieć. Wtedy doszło do niewielkiej eksplozji, która powaliła oboje na ziemię jednak nie zrobiła im jakiejś większej krzywdy. Kiedy Monolit wstał technoklanytka poprosiła go o pomoc i pokazała mu, że siedzi na minie. Monolit przeszukał tą część pomieszczenia unikając pułapek i znalazł jakieś metalowe pudło i stalową płytę, które podłożył pod technomantkę tak by przycisk od bomby nie został zwolniony. Po tym udali się na górę, gdzie zobaczyli kilka dużych skrzyń, które zaczęli skrzętnie przeszukiwać. Jednak w większości zwykłych kontenerów nic nie znaleźli. W końcu dotarli do jednego stojącego jak szafa z dziwnym zamkiem cyfrowym. Technomantka zabrała się za jego otwarcie i kiedy odblokowała mechanizm Zerca z ostrożności kazał jej otworzyć drzwi szybko, stojąc bokiem tak by zaraz schowała się za nimi. Sam stanął na wprost skrzyni z bronią w gotowości. Kiedy drzwi zostały otwarte ze środka wyleciał wprost na Monolita zwykły szkielet którego kości rozsypały się teraz wokół żercy. Mężczyzna przyjrzał się czaszce szkieletu zauważając na nich bardzo ciemne okulary spawalnicze i coś jeszcze - dziwne oczy, które przetrwały okres rozkładu. Były one całe srebrne i lśniące, bez źrenic. Monolit zabrał wszystko ze sobą sądząc, że coś z tego może się przydać. Technomantka zwróciła wtedy jego uwagę na samą skrzynię w której znajdowały się dwa mechaniczne ramona. Uruchomiła ona swojego robocika - artefakt, który oświetlił jej skrzynię, a ona zaczęła wymontowywać potrzebne im części. Monolit udał się wtedy na koniec chodnika gdzie leżał tamten szkielet. Dostrzegł wtedy jak coś przemknęło w ciemności przez drzwi. Podbiegł do technoklanytki i poinstruował ją by się pośpieszyła a sam przygotował się do walki. Usłyszał wtedy jak coś skoczyło na chodnik od spodu i przyczepiło się do niego. Ostrożnie podszedł nad to miejsce i wykonał zamach kosą przebijając się przez metal...

...coś długiego i oślizgłego dotknęło jego twarzy. Chung ujrzał długi język nieumarłego stworzenia o humanoidalnej budowie ciała, ale poruszającego się na czterech kończynach. Miało ono ogromne pazury, a jej mózg rozrósł się wychodząc poza czaszkę. Stworzenie nie miało oczu. Technomanta krzyknął a Olbrzym natychmiast go opuścił i zapytał się coś się dzieje. Po chwili potwór rozerwał wentylację i wylądował za rytualistą. Ten szybko się odwrócił, przyjrzał maszkarze i spróbował grzmotnąć ją młotem (przy okazji zrywając sporą część ściany i sufitu). Potwór zdobywał przewagę nad Olbrzymem. Chung próbował pomóc i trafić nieumarłego kulą ognia, ale tylko przypalił siedzenie swojego towarzysza. Później gdy potwór prawie zabił rytualistę, technomanta wezwał Ciemność by wyleczyć jego rany - obłok ciemności wyleciał z jego dłoni i otoczył na chwilę Olbrzyma lecząc wszystkie jego rany. Wtedy Olbrzymowi udało się trafić młotem w nieumarłego zadając mu poważne rany. Bestia wtedy uciekła do wentylacji i zniknęła im z oczu. Nie był to jednak koniec problemów. Przynajmniej dla Chunga...

...wszyscy zostali wyrzuceni w powietrze, gdy kratka pod nimi podniosła się z impetem. Z pod niej wyleciał podobny potwór do tego z którym walczyli Chung i Olbrzym. Souei wpadł w panikę i zaczął się wycofywać, przy okazji upuszczając swoją ukochaną snajperkę. By zebrać się do kupy poprosił ciemność o wsparcie i uruchomił jeden ze swoich darów ciemności. W tym czasie Skoczek i Amazonka już walczyli z potworem, powoli zdobywając przewagę. Souei zdjął z pleców inną broń i wypalił do nieumarłego raniąc go poważnie. Nie udało im się jednak go zabić i bestia uciekła korytarzem. Po tym zapakowali ciężkie mechaniczne ramiona na płaszcz i zaczęli ciągnąć go po podłodze ku wyjściu.

...i trafiając to co było pod nią. Stworzenie zaskrzeczało i upadło na ziemię. Po chwili jednak dało się słyszeć, że się podnosi. Żerca spróbował wyjąć kosę z chodnika, jednak ta utknęła, więc szybko wyjął swoje pazury na łańcuchu. Wtedy właśnie potwór skoczył na oświetloną przez artefakt technomantki ścianę i Monolit poznał iż jest to Strzygoń. Nieumarły skoczył na żercę i oboje stanęli w zwarciu. Potwór stał oparty łapami na poręczach i dzięki temu Monolitowi udało się go podciąć i zabić. Monolit wyjął kosę z chodnika i wziął wszystkie części do swojego plecaka. Wtedy dopiero oboje ruszyli ku wyjściu.

... którego mocno chwycił za fraki Olbrzym i podniósł znów nad ziemię. Teraz jednak wyglądało na to, że chce zabić technomantę. Zapytany o co chodzi oskarżył Chunga o konszachty z Ciemnością - wpierw próbował zabić rytualistę, a potem wpierany energią bezmiaru próbował na niego wpłynąć. Olbrzym powiedział mu, że teraz weźmie go do jego klanu, gdzie zostanie oskarżony o bycie sługą Ciemności i stracony. Technomancie udało się jednak wybrnąć z tej sytuacji tłumacząc mu, że zranił go przypadkowo, próbując  zranić potwora, a energia która go otoczyła to był zwykły efekt użycia jednego z modułów a nie Ciemność.  Olbrzym zostawił Chunga, jednak później zawsze patrzył na niego krzywo. Po tym co się wydarzyło udali się szybko ku wyjściu by nie stać się celem ataku kolejnego nieumarłego.

Wszystkie drużyny spotkały się przy wyjściu i opowiedziały o tym co znalazły i spotkały. Zaraz potem udali się w drogę powrotną do siedziby technoklanu P17. Tam Chung wraz z kilkoma technomantami z P17 zaczęli szybko tworzyć jego pancerz, a technomanta który miał zająć się tworzeniem lunety - artefaktu skonsultował się z Monolitem, Soueiem, wybrańcem przodka Kenjim i kilkoma rytualistami. Żerca pokazał im wtedy znalezione oczy, a Kenji zbadał je i wyjaśnił, że one znacznie lepiej się nadadzą do projektu niż oczy wiwerny. Oddano więc jedno z nich tehnomacie, który miał wykonać moduł. Prace nad artefaktem trwały 5 dni. Przez ten czas Chung z technomantami powoli kończyli tworzenie egzopancerza, a Monolit próbował oswoić ze sobą swojego pająka.

Kiedy artefakt technomantyczny został ukończony część rytualistów i technoklanytów zebrała się na dachu budynku gdzie odbył się rytuał, który miał pozwolić użytkownikowi lunety na spojrzenie przez nią w pomrok. Na ziemi wyrysowano pentagram na rogach którego uklękli rytualiści, a po środku leżał artefakt. Otoczyła go srebrzysta energia, która równo o północy wystrzeliła w niebo, rozjaśniając jeszcze mocniej księżyc. Po chwili z niego właśnie zleciała złota poświata, która otoczyła cały budynek i powoli zaczęła się zwężać koncentrując się coraz bardziej na lunecie, aż w końcu poświata zniknęła i wszystko się uspokoiło. Po skończonym rytuale artefakt oddano Soueiowi.

Kiedy wszyscy się rozeszli Monolit udał się dowiedzieć od innych czy wiedzą coś o jego matce, a Souei powymieniać się trochę sprzętem. Przy okazji chciał sprzedać kilka nekrotechnicznych latarek, które zdobył tydzień wcześniej. Nie udało mu się, a latarki zostały mu skonfiskowane. W trakcie zakupów zauważył czającego się Kenjiego, który schodził gdzieś na dół. Jego nabyta paranoja nakłoniła go by pójść za mężczyzną. Idąc za nim niepostrzeżenie zobaczył jak Wybraniec Przodka wchodzi do jakiegoś małego opuszczonego pomieszczenia. Czarne oko zatrzymał się przy drzwiach i nasłuchiwał. Usłyszał wtedy jak Kenji rozmawia z kimś, choć nie słyszał nikogo poza Wybrańcem. Ten opowiadał komuś o tym jakie plany mają sprzymierzone siły klanów P17 i zakonu Czerwonego Portalu. Souei będąc pewnym, że mężczyzna jest zdrajcą wyciągnął broń i wycelował ją w stronę drzwi. Po chwili z pomieszczenia wyszedł Kenji do którego snajper wymierzył z kuszy. Wybrańcowi nie udało się załagodzić tej sytuacji toteż głośno zawołał po pomoc i zaraz skrył się w pomieszczeniu z którego chwilę wcześniej wyszedł. Snajper uciekł z tego miejsca na górę.

Kiedy Monolit i Chung zajmowali się swoimi sprawami zauważyli jak w siedzibie P17 zaczęli żwawo przechadzać się żołnierze z bronią. Po chwili dostrzegli jak z jednego z pomieszczeń wywlekany jest Czarne Oko. Pozostała dwójka została poproszona o bezkonfliktowe udanie się ze strażnikami tak samo jak przywódca Rytualistów Tysięcznik i jego małżonka Biała. Zaprowadzono ich do pomieszczenia w którym na środku stało kilka krzeseł, przy przeciwległej do drzwi ścianie stało podium przy którym siedział Atae i Kenji, a po prawej i lewej stały długie stoły i rzędy krzeseł na których zasiadali technoklanyci z P17.

Rozpoczęła się scena Objawienia Ciemności. Wszyscy BG i zakon zostali oskarżeni o konszachty z kultystami wielkiego K i zdradę Unii. Dowodem w tej sprawie miała być rozmowa Soueia z kapłanem kultystów, którą podsłuchał Kenjii oraz to, że miał przy sobie i próbował rozprowadzić wśród technoklanytów nekrotechniczne wynalazki kultystów. Wobec reszty nie miano żadnych dowodów, ale z racji tego, że Czarne Oko od początku podróżował z Chungiem i Monolitem oni również byli podejrzani. Oburzeni rytualiści natychmiast próbowali się odciąć od tych koneksji między nimi a Snajperem i Technomantą (odgrywał ich jako jeden głos Wiktor). Souei podważał zarzuty wobec siebie i powiedział, że skoro tylko Kenji wie o rozmowie, to nie jest żaden dowód, gdyż głos jednej osoby nie ma znaczenia. Wyjaśniono mu wtedy, że nie chodzi tu tylko o głos jednego człowieka, ale dwóch: Kenjiego i jego przodka Kazuyi, który jest nie byle kim bo założycielem klanu P17. Czarne oko zażądał by przywołano tego przodka.

Kenji spełnił to żądanie - zdjął on swoją protezę i położył na ziemi, wokół wyrysował symbole okultystyczne i wezwał swojego przodka. Ten zmaterializował się otaczając magiczną poświatą protezę i przekształcając ją w węża. Żmija przemówiła ludzkim głosem potwierdzając słowa Kenjiego a następnie podpełzła do Soueia i Chunga. Każdemu z nich szeptem do ucha zaczął sączyć wizje przyszłości jeżeli przyłączą się do Wielkiego K. Souei oparł się tym wizjom, a Chungowi jedna z nich się spodobała lecz i tak w ostateczności odrzucił propozycje oszusta.

Wtedy właśnie rozpoczął się konfikt społeczny. Wybraniec wraz ze wsparciem swojego mentora jako dowodów użył ponownie historii o wspomnianych wcześniej nekrotechnicznych latarkach. Chung bronił kuzyna mówiąc, że zna go całe życie i jest pewien, że snajper nie zrobiłby czegoś takiego. Kiedy Wybraniec został pokonany i wąż zniknął musiał bronić się przed oskarżeniami, że jego przodek to oszust skoro tak szybko go opuścił. Konfikt ogólnie zakończył się zwycięstwem BG - udało im się oczyścić z zarzutów, jednak pozostała jeszcze sprawa Kenjiemu, któremu nie udowodniono zarzutów. Jarek wykorzystał wtedy zagrywkę Wypsnęło się i zadał takie pytanie po którym Wybraniec wściekł się i uderzył swoją mechaniczną ręką o stół z dużą siłą. Zwróciło to natychmiast uwagę wszystkich, gdyż zwyczajne protezy to nieruchome mechaniczne kończyny, które służą z reguły tylko do podtrzymywania czegoś, ale nie mogą się poruszać, a już na pewno nie mogą mieć takiej siły. Musiał to więc być wynalazek kultystów Wielkiego K.

Kiedy Kenjiego sprawdzono i przesłuchano wyszło na jaw, że jego proteza faktycznie jest tworem nekrotechniki, ale po za tym nie dowiedziano się wiele. Kiedy wszyscy się trochę uspokoili, przypomniano sobie o tym co ma się wkrótce wydarzyć, więc rozpoczęto ostatnie przygotowania do bitwy z kultystami.

C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz