WITAM!

Cześć, jestem Maciek, choć niektórzy z was mogą mnie znać z sieci jako Lasarda. Witam na moim blogu na którym umieszczać mam zamiar moje raporty z sesji, artykuły itp. Mam nadzieję, że wam się spodobają.

środa, 9 stycznia 2013

Klanarchia - Polowanie na Juggernauta VI

Gracze:
a) Bartek: Chung - technomanta, syn Technokraty swojego klanu, mistrz negocjacji. Problem jednak w tym, że już nie raz przez swoje eksperymenty sprowadził kłopoty na swój klan- ostatnio na przykład zrobił wielką dziurę w kadłubie ich łodzi.
b) Jarek: Souei "Czarne oko" - snajper, legendarny strzelec wyborowy.
c) Wiktor: Monolit (Dagon) - żerca z Zakonu Czerwonego Portalu.

Motywy:
a) Bartek: walka 1vs1 z Juggernautem.
b) Jarek: Rozkaz 227, czyli ani kroku wstecz.
c) Wiktor: "Kawaleria nadciąga!"

Zadania egzarchów:
a) Bartek: Ostrzeż przeciwnika o nieszczęściach i krzywdach, jakie na niego spadną, a następnie zrealizuj swój plan pomimo podjętych przez wroga środków zapobiegawczych.
b) Jarek: Spraw by twój wróg stał się przyjacielem.
c) Wiktor: Na poprzedniej sesji wykonał swoje i nie pamiętam co dostał. I tak go nie wykonał, więc nie ma to znaczenia :P

Opis:
Dzień bitwy nadszedł. Armia kultystów Wielkiego K była już tylko kilka kilometrów od miasta w którym ukrywali się Unici z technoklanu P17 i zakonu Czerwonego Portalu plus Chung i Souei. Wróg był na tyle pewny siebie, że po prostu parł przed siebie nie zważając na otoczenie. Armia Unitów siedziała jak na szpilkach w gotowości do obrony swojego życia. P17 mieli stoczyć bitwę na znanym sobie terenie i mieli dobry plan, więc klanyci mieli spore nadzieje na zwycięstwo. Plan był taki, że żołnierze na czele z Szturmowcami technoklanytów i jednostką specjalną Zakonu Klucznikami, skryją się między ruinami tak by wciągnąć wroga w walkę w ciasnych uliczkach, strzelcy skryją się na piętrach tak by móc zestrzelić trochę jednostek. Na tyłach Unitów miały stacjonować jednostki, które osłaniały resztę przed nekrozytami. Pomiędzy BG rozdysponowano najważniejsze zadania: Monolit na swoim pajęczym wierzchowcu wraz z Amazonką miał poprowadzić jazdę, Chung w swojej nowej zbroi odciągać uwagę juggernauta, by nie zaczął niszczyć budynków, natomiast Souei z towarzyszącym mu Skoczkiem skrył się na dachu jednego z budynków skąd miał zestrzelić "kierowcę" potwornej maszyny. Gdy tylko pojazd zostałby pozbawiony kapłana Unici mieliby przejść do ostatecznego natarcia.

Niestety jak to bywa z planami lubią one się nie powodzić w 100%. Kiedy tylko na horyzoncie ukazały się jednostki wroga - przeszło 2 tysiące koroderów, w tym nekrotechniczne motory i sam juggernaut wszyscy dostrzegli, że kapłana sterującego czołgiem osłania teraz dodatkowo duża stalowa płyta zza której wygląda tylko przez maciupeńką dziurkę - zabicie go strzałem snajperskim byłoby niemożliwe. Na dach na którym czekali Souei i Skoczek udali się też Chung i Monolit. Szybko obgadali tam następne posunięcie i dzięki Skoczkowi udało im się ustalić, że niedaleko znajduje się wejście do podziemnego tunelu, który powinien poprowadzić ich za tyły wroga skąd Snajper mógłby ściągnąć kapłana. Niestety podziemia były domem nekrozytów więc wiązało się to z bardzo dużym ryzykiem. Zdecydowano, że tunelem pójdą tylko Skoczek i Czarne Oko gdyż byli najbardziej zręczni i najcichsi.

Kiedy dyskutowali po stronie Koroderów zaczął się jakiś zgiełk i hałasy - wojska wroga szykowały się do ataku. Czołg nagle wystrzelił wysoko w niebo a promień przeleciał kilka metrów nad Chungiem. Armia koroderów natychmiast ruszyła na miasto, zostało tylko kilkunastu lub kilkudziesięciu żołnierzy najbliżej czołgu i on sam. Monolit szybko wrócił do swojego oddziału a Chung stanął na krawędzi budynku i oczekiwał na odpowiedni moment by zająć się juggernautem. Souei i jego towarzysz udali się szybko na dół by skierować się do tunelu.

Zanim Snajper i Skoczek dotarli na sam dół bitwa już się zaczęła - wojska Unitów i kultystów zwarły się w ciasnych uliczkach na granicy zrujnowanego miasta. Salwy z kusz nie powiodły się tak jak liczyli na to Unici gdyż koroderzy byli dobrze chronieni dzięki swoim mocom. Technomanta natomiast leciał w stronę czołgu by zmierzyć się z nimi jeden na jednego. Kiedy dotarli na sam dół walka trwała już na całego a Chung musiał wysilać się by unikać promieni wystrzeliwanych przez nekrotechniczny pojazd, który jako jedyny został mu do pokonania po tym jak zleciał na jego straż rozniecając wokół siebie sferę ognia z modułu piromancji. Będąc już na dole Souei dostrzegł jak kilku ludzi próbuje się wycofać i uciec z pola bitwy. Między nimi stanął Olbrzym ze swoim ogromnym kafarem i zacząć wydzierać się na nich, że są tchórzami i mają wracać do walki. Przy okazji złapał któregoś z nich za fraki i popchnął z powrotem w stronę walczących, gdzie natychmiast został zabity. Souei ominął go nic nie robiąc, a biegnąc usłyszał za sobą kolejne przekleństwa rzucane przez Rytualistę a po chwili mocne uderzenie i łamiące się kości.

Kiedy Souei wraz z drugim technoklanytą dotarli do wspomnianego wcześniej tunelu Skoczek poinformował go, że będą musieli obejść się bez oświetlenia, gdyż ono na pewno zwróciłoby uwagę nieumarłych i wtedy byłoby tam po nich. Z tego powodu będą zdani tylko na swój słuch, dotyk i linę którą się obwiązali. Obawiając się tego co tam zastaną wkroczyli do ciemnego tunelu.

W tym samym czasie Monolit rozbił głowę kolejnemu z Koroderów a krew mocno obryzgała pobliską ścianę. Wtedy Żerca poczuł jakieś dziwne mrowienie w ciele i zaczął się rozglądać za tym co je wywołało. Zobaczył jak krew na ścianie formuje się w napis "Szczyt najwyższego wieżowca w mieście. Szybko!" Nie był pewny co może tam zastać i czy jest to w ogóle bezpieczne, ale postanowił zaryzykować. Oddał tymczasowo dowodzenie towarzyszowi i zabrał ze sobą 6 jeźdźców a następnie ruszył w stronę najwyższej budowli w mieście. Kiedy do niej dotarł zostawił swoich ludzi na dole gdyż tylko jego wierzchowiec był wstanie wspiąć się na szczyt. Tam czekał przez chwilę, aż znowu poczuł to dziwne mrowienie i zobaczył jak stare metalowe druty na szczycie zaczynają się wyginać i tworzyć napis "Daj jakiś znak!" Żerca spełnił tą prośbę i po chwili dostrzegł daleko na niebie sporo jakichś małych punkcików, które powoli zaczęły rosnąć. Po chwili zobaczył, że są to gryfy których dosiadali jacyś ludzie. Gryfy zaczęły zataczać kręgi wysoko nad wieżowcem a po chwili jeden z nich obniżył lot i stanął na dachu. Wtedy Monolit dostrzegł, że jest to jego kuzyn Kyle (NPC z 1 i 2 sesji)! Kyle opowiedział Monolitowi o tym, że udał się do zakonu Genetyków* po pomoc i właśnie przybywa ze sporym oddziałem żołnierzy właśnie od nich. Następnie powiedział Monolitowi by ten poprowadził ich w stronę bitwy i powiedział co mają robić.

Wracając do Soueia i jego towarzysza opisałem jak to w kompletnych ciemnościach próbują macać ściany i wszystkie przeszkody i jak wytężają słuch by nie wpaść na jakąś zasadzkę. Po jakimś czasie Souei poczuł z tyłu szarpnięcie liny i zatrzymał się. Zbliżył się do niego Skoczek i prosto do ucha wyszeptał, że coś słyszał. Wtedy Souei usłyszał wyraźnie czyjeś kroki i jeszcze jakieś postukiwanie. Po chwili ktoś głośno powiedział "Światło" i nagle cały tunel rozświetliło blade błękitne światło. Snajper jęknął z przerażenia tak samo jak jego towarzysz i obaj przylgnęli do swoich pleców. Otaczały ich niemalże setki nekrozytów, w tym sporo ghouli i strzygoni. Część z nich powoli się rozstępowała robiąc miejsce jakiemuś starcowi, który postukiwał drągiem o który się podpierał idąc. Unici od razu domyślili się, że jest to jakiś Nekrarcha.

Władca nieumarłych przemówił do dwójki unitów przedstawiając się jako Divin i spokojnie pytając o to co tutaj robią i o cóż to toczy się bitwa tam na górze w jego mieście. Souei postanowił blefować i wyjaśnił, że jest po stronie koroderów, który na górze toczą właśnie bitwę z tutejszym technoklanem. Powiedział to w taki sposób, że Skoczek uznał jego słowa za prawdziwe i nazwał Snajpera zdrajcą, który do tego wrobił ich wybrańca klanowego przez co stracili wsparcie swojego najważniejszego przodka. Kiedy Nekrarcha spytał co zrobić z szabrownikiem, bo najwidoczniej teraz będzie tylko zawadzał snajperowi ten powiedział do Skoczka tylko "Miło Cię było poznać" uśmiechając się złowrogo. Zaraz potem szabrownik został brutalnie zamordowany. Następnie Divin zaproponował Soueiowi, że może mu pomóc w tej bitwie wysyłając swoje dzieci, które będą miały dużo do jedzenia, a przy okazji on wzbogaci się o nowych nieumarłych. Dodatkowo pomoże Snajperowi w pozbyciu się aktualnego arcykapłana koroderów, dzięki czemu Czarne Oko zostanie ich nowym przywódcą i przejmie we władanie nekrotechniczny czołg. Souei wyjaśnił, że sam jest w stanie się pozbyć ich arcykapłana, więc nie potrzebuje pomocy nieumarłych, ale później będzie pomagał nekrozytom w zdobywaniu nowych sił, jeżeli koroderzy będą mogli się osiedlić w mieście. Nekrarcha poszedł na ten układ który został przypieczętowany przez upuszczenie do miski odrobiny krwi przez Soueia. Po tym wszystkim mógł opuścić tunel i wydostał się kilkadziesiąt metrów za juggernautem.

Wystarczył jeden strzał by trafić niczego niespodziewającego się arcykapłana prosto w głowę. Artefakt w lunecie Soueia zadziałał tak jak się spodziewali. Poprawnymi okazały się też podejrzenia, że po pozbyciu się kapłana bariera zniknie - Chungowi udało się w końcu dorwać do metalowej powłoki pojazdu. Kiedy Technomanta zrywał kopułę z juggernauta pędził już do nich Monolit który wezwał ze sobą wszystkich możliwych egzorcystów. Gdy kopuła odpadła od reszty nekrotechnicznej maszyny wszyscy obecni ujrzeli pod nią jakąś kupę dziwnej ciemnej substancji. Ta po chwili rozświetliła się, potwór znów zaczął się ruszać, a jego kopułę zastąpiły świecące się na błękitno dusze setek, czy tysięcy ludzi. Monolit przez chwilę widział wśród nich swoją zaginioną matkę. Nagle zrobiło się trochę ciemniej i BG zostali oddzieleni od reszty. Potwór zaatakował ich wyciągając ku nim długie ramiona stworzone jakby z energii duchów. Jego ataki bez problemu przechodziły przez metalowy pancerz Chunga. Zwyczajna broń nie była w stanie zranić jego powłoki, więc BG sięgnęli po inne środki - Żerca walczył srebrną bronią, Snajper korzystał ze srebrnych bełtów a Technomanta ciskał w niego kulami ognia.

Kiedy potwór ponownie został pokonany ciemność znikła. Po zadaniu mu ostatniego ciosu doszło do niegroźnej eksplozji i okolicę rozświetliło bardzo jasne światło, które na chwilę oślepiło wszystkich w okolicy. Kiedy ich wzrok powrócił dostrzegli, że w miejscu gdzie wcześniej głębiła się ta czarna masa leży teraz jakaś szklana kula wypełniona czerwonymi oparami z pomiędzy których łypało na wszystkich jakieś oko. Oko się poruszało, mrugało i spoglądało na wszystkich złowrogo. Zanim ktokolwiek zdołał się temu dokładniej przyjrzeć Monolit prewencyjnie postanowił to zniszczyć i zaatakował kulę swoimi pazurami na łańcuchu. Kiedy broń dotknęła kuli Rytualistę poraził prąd. Na kuli pojawiło się pęknięcie, które szybko zaczęło się powiększać aż w końcu doszło do kolejnej niegroźne eksplozji, która spowiła okolicę czerwonymi oparami.

Kiedy opary opadły Monolit przeraził się tym kogo zobaczył. Natychmiast rzucił się z kosą na istotę która uwolniła się z kuli, jednak zatrzymał się w powietrzu a po chwili poleciał kilka metrów do tyłu. W tym samym momencie Chung wystrzelił ze swojego artefaktu ognistą kulę jednak ta zniknęła pochłonięta przez nowego wroga. Co prawda nikt nie znał jego imienia, gdyż nigdy wcześniej się nie przedstawił, każdy jednak wiedział jak wygląda, gdyż opowiadano o nim zawsze gdy tematem był egzarcha większości Rytualistów w tym Monolita Mordechai. Na środku Pustyni stał teraz ktoś kto powinien już nie istnieć, a jednak był tutaj - nekrarcha, na którego uśmiercenie Mordechai poświęcił całe swoje życie.

Nekrarcha przemówił spokojnym głosem pytając o to gdzie jest, co tu robi, kto go uwolnił itp. itd. W pewnym momencie przerwał i skupił się na czymś. Ziemia pod stopami BG poruszyła się i zaczął tworzyć się lej. Chung wzbił się w powietrze biorąc ze sobą od razu Monolita i Soueia. Kiedy lej zrobił się już dość duży na jego dnie utworzył się duży otwór, przez który widać było tunel metra zapełniony nieumarłymi. Z pomiędzy nich wyleciał w powietrze nekrarcha, którego wcześniej poznał Czarne Oko - Divin. Obaj obecni nekrarchowie skierowali ku sobie wzrok i przez chwilę wpatrywali się w siebie. Po chwili obaj uśmiechnęli się dość złowieszczo. W końcu arcywróg Mordechaia powiedział słowo "Bracie", a Divin nazwał go "Ity". Później Divin zaczął wyjaśniać drugiemu nekrarsze o tym jak nie było go kilkaset lat, jak bardzo zmienił się wówczas świat oraz co się stało z jego zabójcą. Później Divin zwrócił się do Soueia dziękując za to, że dzięki niemu i jego towarzyszom spełniło się przeznaczenie i odzyskał on swego brata. Wspomniał też wtedy o umowie którą zawarli. Słysząc to Monolit sięgnął po nóż i niespotykanie szybko podciął Snajperowi gardło, a Chung upuścił je na ziemię. Na koniec Ity oznajmił, że ma zamiar teraz zabić wszystkich wyznawców Mordechaia, ale Monolita zostawi na koniec (o ile ten nie umrze do tego czasu) jako nagroda za uwolnienie go.

Chung zaczął jak najszybciej odlatywać z miejsca bitwy. Technomanta i Żerca lecąc widzieli jak armie nieumarłych atakują koroderów i unitów. Ci którzy mogli uciekali w tym wszyscy na gryfach. Po tym wszystkim przetrzebione klany Rytualistów i technoklanytów uciekły z Pustyni. Monolit udał się do górskiego zakonu w którym chciał się wyszkolić by spełnić zadanie, którego kiedyś dokonał jego Egzarcha. Chung natomiast udał się do Armady, by oznajmić o zakończeniu misji i tym co się wydarzyło potem. Przy okazji spróbował wyegzekwować od Pater familias lepsze warunki dla swojego klanu, jednak był przy tym zbyt brutalny i doprowadził do śmierci głowy Rodu. Po przesłuchaniu go został stracony, a w Unii Omamu rozpoczęto obrady mające omówić przyszłe posunięcia Unii.

Na Rubieży rodzi się nowa potęga. Świat znowu się drastycznie zmienia i nic nie będzie takie samo...

Koniec!

*Zakon ten pojawił się w pierwszej kampanii jakąś prowadziłem w świecie Klanarchii. Bartek i Wiktor znali już ich, gdyż ich poprzednie postacie też prosiły o pomoc Genetyków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz