Gracze:
a) Bartek: Chung - technomanta, syn Technokraty
swojego klanu, mistrz negocjacji. Problem jednak w tym, że już nie raz
przez swoje eksperymenty sprowadził kłopoty na swój klan- ostatnio na
przykład zrobił wielką dziurę w kadłubie ich łodzi.
b) Jarek: Souei "Czarne oko" - snajper, legendarny strzelec wyborowy.
c) Wiktor: Monolit (Dagon) - żerca z Zakonu Czerwonego Portalu.
Motywy:
a) Bartek: walka 1vs1 z Juggernautem.
b) Jarek: Rozkaz 227, czyli ani kroku wstecz.
c) Wiktor: "Kawaleria nadciąga!"
Zadania egzarchów:
a) Bartek: Ostrzeż przeciwnika o
nieszczęściach i krzywdach, jakie na niego spadną, a następnie zrealizuj
swój plan pomimo podjętych przez wroga środków zapobiegawczych.
b) Jarek: Spraw by twój wróg stał się przyjacielem.
c) Wiktor: Na poprzedniej sesji wykonał swoje i nie pamiętam co dostał. I tak go nie wykonał, więc nie ma to znaczenia :P
Opis:
Dzień
bitwy nadszedł. Armia kultystów Wielkiego K była już tylko kilka
kilometrów od miasta w którym ukrywali się Unici z technoklanu P17 i
zakonu Czerwonego Portalu plus Chung i Souei. Wróg był na tyle pewny
siebie, że po prostu parł przed siebie nie zważając na otoczenie. Armia
Unitów siedziała jak na szpilkach w gotowości do obrony swojego życia.
P17 mieli stoczyć bitwę na znanym sobie terenie i mieli dobry plan, więc
klanyci mieli spore nadzieje na zwycięstwo. Plan był taki, że żołnierze
na czele z Szturmowcami technoklanytów i jednostką specjalną Zakonu
Klucznikami, skryją się między ruinami tak by wciągnąć wroga w walkę w
ciasnych uliczkach, strzelcy skryją się na piętrach tak by móc
zestrzelić trochę jednostek. Na tyłach Unitów miały stacjonować
jednostki, które osłaniały resztę przed nekrozytami. Pomiędzy BG
rozdysponowano najważniejsze zadania: Monolit na swoim pajęczym
wierzchowcu wraz z Amazonką miał poprowadzić jazdę, Chung w swojej nowej
zbroi odciągać uwagę juggernauta, by nie zaczął niszczyć budynków,
natomiast Souei z towarzyszącym mu Skoczkiem skrył się na dachu jednego z
budynków skąd miał zestrzelić "kierowcę" potwornej maszyny. Gdy tylko
pojazd zostałby pozbawiony kapłana Unici mieliby przejść do ostatecznego
natarcia.
Niestety jak to bywa z planami lubią one się
nie powodzić w 100%. Kiedy tylko na horyzoncie ukazały się jednostki
wroga - przeszło 2 tysiące koroderów, w tym nekrotechniczne motory i sam
juggernaut wszyscy dostrzegli, że kapłana sterującego czołgiem osłania
teraz dodatkowo duża stalowa płyta zza której wygląda tylko przez
maciupeńką dziurkę - zabicie go strzałem snajperskim byłoby niemożliwe.
Na dach na którym czekali Souei i Skoczek udali się też Chung i Monolit.
Szybko obgadali tam następne posunięcie i dzięki Skoczkowi udało im się
ustalić, że niedaleko znajduje się wejście do podziemnego tunelu, który
powinien poprowadzić ich za tyły wroga skąd Snajper mógłby ściągnąć
kapłana. Niestety podziemia były domem nekrozytów więc wiązało się to z
bardzo dużym ryzykiem. Zdecydowano, że tunelem pójdą tylko Skoczek i
Czarne Oko gdyż byli najbardziej zręczni i najcichsi.
Kiedy
dyskutowali po stronie Koroderów zaczął się jakiś zgiełk i hałasy -
wojska wroga szykowały się do ataku. Czołg nagle wystrzelił wysoko w
niebo a promień przeleciał kilka metrów nad
Chungiem. Armia koroderów natychmiast ruszyła na miasto, zostało tylko
kilkunastu lub kilkudziesięciu żołnierzy najbliżej czołgu i on sam.
Monolit szybko wrócił do swojego oddziału a Chung stanął na krawędzi
budynku i oczekiwał na odpowiedni moment by zająć się juggernautem.
Souei i jego towarzysz udali się szybko na dół by skierować się do
tunelu.
Zanim Snajper i Skoczek dotarli na sam dół
bitwa już się zaczęła - wojska Unitów i kultystów zwarły się w ciasnych
uliczkach na granicy zrujnowanego miasta. Salwy z kusz nie powiodły się
tak jak liczyli na to Unici gdyż koroderzy byli dobrze chronieni dzięki
swoim mocom. Technomanta natomiast leciał w stronę czołgu by zmierzyć
się z nimi jeden na jednego. Kiedy dotarli na sam dół walka trwała już
na całego a Chung musiał wysilać się by unikać promieni wystrzeliwanych
przez nekrotechniczny pojazd, który jako jedyny został mu do pokonania
po tym jak zleciał na jego straż rozniecając wokół siebie sferę ognia z
modułu piromancji. Będąc już na dole Souei dostrzegł jak kilku ludzi
próbuje się wycofać i uciec z pola bitwy. Między nimi stanął Olbrzym ze
swoim ogromnym kafarem i zacząć wydzierać się na nich, że są tchórzami i
mają wracać do walki. Przy okazji złapał któregoś z nich za fraki i
popchnął z powrotem w stronę walczących, gdzie natychmiast został
zabity. Souei ominął go nic nie robiąc, a biegnąc usłyszał za sobą
kolejne przekleństwa rzucane przez Rytualistę a po chwili mocne
uderzenie i łamiące się kości.
Kiedy Souei wraz z
drugim technoklanytą dotarli do wspomnianego wcześniej tunelu Skoczek
poinformował go, że będą musieli obejść się bez oświetlenia, gdyż ono na
pewno zwróciłoby uwagę nieumarłych i wtedy byłoby tam po nich. Z tego
powodu będą zdani tylko na swój słuch, dotyk i linę którą się obwiązali.
Obawiając się tego co tam zastaną wkroczyli do ciemnego tunelu.
W
tym samym czasie Monolit rozbił głowę kolejnemu z Koroderów a krew
mocno obryzgała pobliską ścianę. Wtedy Żerca poczuł jakieś dziwne
mrowienie w ciele i zaczął się rozglądać za tym co je wywołało. Zobaczył
jak krew na ścianie formuje się w napis "Szczyt najwyższego wieżowca w
mieście. Szybko!" Nie był pewny co może tam zastać i czy jest to w ogóle
bezpieczne, ale postanowił zaryzykować. Oddał tymczasowo dowodzenie
towarzyszowi i zabrał ze sobą 6 jeźdźców a następnie ruszył w stronę
najwyższej budowli w mieście. Kiedy do niej dotarł zostawił swoich ludzi
na dole gdyż tylko jego wierzchowiec był wstanie wspiąć się na szczyt.
Tam czekał przez chwilę, aż znowu poczuł to dziwne mrowienie i zobaczył
jak stare metalowe druty na szczycie zaczynają się wyginać i tworzyć
napis "Daj jakiś znak!" Żerca spełnił tą prośbę i po chwili dostrzegł
daleko na niebie sporo jakichś małych punkcików, które powoli zaczęły
rosnąć. Po chwili zobaczył, że są to gryfy których dosiadali jacyś
ludzie. Gryfy zaczęły zataczać kręgi wysoko nad wieżowcem a po chwili
jeden z nich obniżył lot i stanął na dachu. Wtedy Monolit dostrzegł, że
jest to jego kuzyn Kyle (NPC z 1 i 2 sesji)! Kyle opowiedział Monolitowi
o tym, że udał się do zakonu Genetyków* po pomoc i właśnie przybywa ze
sporym oddziałem żołnierzy właśnie od nich. Następnie powiedział
Monolitowi by ten poprowadził ich w stronę bitwy i powiedział co mają
robić.
Wracając do Soueia i jego towarzysza opisałem
jak to w kompletnych ciemnościach próbują macać ściany i wszystkie
przeszkody i jak wytężają słuch by nie wpaść na jakąś zasadzkę. Po
jakimś czasie Souei poczuł z tyłu szarpnięcie liny i zatrzymał się.
Zbliżył się do niego Skoczek i prosto do ucha wyszeptał, że coś słyszał.
Wtedy Souei usłyszał wyraźnie czyjeś kroki i jeszcze jakieś
postukiwanie. Po chwili ktoś głośno powiedział "Światło" i nagle cały
tunel rozświetliło blade błękitne światło. Snajper jęknął z przerażenia
tak samo jak jego towarzysz i obaj przylgnęli do swoich pleców. Otaczały
ich niemalże setki nekrozytów, w tym sporo ghouli i strzygoni. Część z
nich powoli się rozstępowała robiąc miejsce jakiemuś starcowi, który
postukiwał drągiem o który się podpierał idąc. Unici od razu domyślili
się, że jest to jakiś Nekrarcha.
Władca nieumarłych
przemówił do dwójki unitów przedstawiając się jako Divin i spokojnie
pytając o to co tutaj robią i o cóż to toczy się bitwa tam na górze w
jego mieście. Souei postanowił blefować i wyjaśnił, że jest po stronie
koroderów, który na górze toczą właśnie bitwę z tutejszym technoklanem.
Powiedział to w taki sposób, że Skoczek uznał jego słowa za prawdziwe i
nazwał Snajpera zdrajcą, który do tego wrobił ich wybrańca klanowego
przez co stracili wsparcie swojego najważniejszego przodka. Kiedy
Nekrarcha spytał co zrobić z szabrownikiem, bo najwidoczniej teraz
będzie tylko zawadzał snajperowi ten powiedział do Skoczka tylko "Miło
Cię było poznać" uśmiechając się złowrogo. Zaraz potem szabrownik został
brutalnie zamordowany. Następnie Divin zaproponował Soueiowi, że może
mu pomóc w tej bitwie wysyłając swoje dzieci, które będą miały dużo do
jedzenia, a przy okazji on wzbogaci się o nowych nieumarłych. Dodatkowo
pomoże Snajperowi w pozbyciu się aktualnego arcykapłana koroderów,
dzięki czemu Czarne Oko zostanie ich nowym przywódcą i przejmie we
władanie nekrotechniczny czołg. Souei wyjaśnił, że sam jest w stanie się
pozbyć ich arcykapłana, więc nie potrzebuje pomocy nieumarłych, ale
później będzie pomagał nekrozytom w zdobywaniu nowych sił, jeżeli
koroderzy będą mogli się osiedlić w mieście. Nekrarcha poszedł na ten
układ który został przypieczętowany przez upuszczenie do miski odrobiny
krwi przez Soueia. Po tym wszystkim mógł opuścić tunel i wydostał się
kilkadziesiąt metrów za juggernautem.
Wystarczył jeden
strzał by trafić niczego niespodziewającego się arcykapłana prosto w
głowę. Artefakt w lunecie Soueia zadziałał tak jak się spodziewali.
Poprawnymi okazały się też podejrzenia, że po pozbyciu się kapłana
bariera zniknie - Chungowi udało się w końcu dorwać do metalowej powłoki
pojazdu. Kiedy Technomanta zrywał kopułę z juggernauta pędził już do
nich Monolit który wezwał ze sobą wszystkich możliwych egzorcystów. Gdy
kopuła odpadła od reszty nekrotechnicznej maszyny wszyscy obecni ujrzeli
pod nią jakąś kupę dziwnej ciemnej substancji. Ta po chwili
rozświetliła się, potwór znów zaczął się ruszać, a jego kopułę zastąpiły
świecące się na błękitno dusze setek, czy tysięcy ludzi. Monolit przez
chwilę widział wśród nich swoją zaginioną matkę. Nagle zrobiło się
trochę ciemniej i BG zostali oddzieleni od reszty. Potwór zaatakował ich wyciągając ku nim długie ramiona stworzone jakby z energii duchów.
Jego ataki bez problemu przechodziły przez metalowy pancerz Chunga.
Zwyczajna broń nie była w stanie zranić jego powłoki, więc BG sięgnęli
po inne środki - Żerca walczył srebrną bronią, Snajper korzystał ze
srebrnych bełtów a Technomanta ciskał w niego kulami ognia.
Kiedy
potwór ponownie został pokonany ciemność znikła. Po zadaniu mu
ostatniego ciosu doszło do niegroźnej eksplozji i okolicę rozświetliło
bardzo jasne światło, które na chwilę oślepiło wszystkich w okolicy.
Kiedy ich wzrok powrócił dostrzegli, że w miejscu gdzie wcześniej
głębiła się ta czarna masa leży teraz jakaś szklana kula wypełniona
czerwonymi oparami z pomiędzy których łypało na wszystkich jakieś oko.
Oko się poruszało, mrugało i spoglądało na wszystkich złowrogo. Zanim ktokolwiek zdołał się temu dokładniej przyjrzeć Monolit prewencyjnie postanowił to zniszczyć i zaatakował kulę swoimi pazurami na łańcuchu. Kiedy broń dotknęła kuli Rytualistę poraził prąd. Na kuli pojawiło się pęknięcie, które szybko zaczęło się powiększać aż w końcu doszło do kolejnej niegroźne eksplozji, która spowiła okolicę czerwonymi oparami.
Kiedy opary opadły Monolit przeraził się tym kogo zobaczył. Natychmiast rzucił się z kosą na istotę która uwolniła się z kuli, jednak zatrzymał się w powietrzu a po chwili poleciał kilka metrów do tyłu. W tym samym momencie Chung wystrzelił ze swojego artefaktu ognistą kulę jednak ta zniknęła pochłonięta przez nowego wroga. Co prawda nikt nie znał jego imienia, gdyż nigdy wcześniej się nie przedstawił, każdy jednak wiedział jak wygląda, gdyż opowiadano o nim zawsze gdy tematem był egzarcha większości Rytualistów w tym Monolita Mordechai. Na środku Pustyni stał teraz ktoś kto powinien już nie istnieć, a jednak był tutaj - nekrarcha, na którego uśmiercenie Mordechai poświęcił całe swoje życie.
Nekrarcha przemówił spokojnym głosem pytając o to gdzie jest, co tu robi, kto go uwolnił itp. itd. W pewnym momencie przerwał i skupił się na czymś. Ziemia pod stopami BG poruszyła się i zaczął tworzyć się lej. Chung wzbił się w powietrze biorąc ze sobą od razu Monolita i Soueia. Kiedy lej zrobił się już dość duży na jego dnie utworzył się duży otwór, przez który widać było tunel metra zapełniony nieumarłymi. Z pomiędzy nich wyleciał w powietrze nekrarcha, którego wcześniej poznał Czarne Oko - Divin. Obaj obecni nekrarchowie skierowali ku sobie wzrok i przez chwilę wpatrywali się w siebie. Po chwili obaj uśmiechnęli się dość złowieszczo. W końcu arcywróg Mordechaia powiedział słowo "Bracie", a Divin nazwał go "Ity". Później Divin zaczął wyjaśniać drugiemu nekrarsze o tym jak nie było go kilkaset lat, jak bardzo zmienił się wówczas świat oraz co się stało z jego zabójcą. Później Divin zwrócił się do Soueia dziękując za to, że dzięki niemu i jego towarzyszom spełniło się przeznaczenie i odzyskał on swego brata. Wspomniał też wtedy o umowie którą zawarli. Słysząc to Monolit sięgnął po nóż i niespotykanie szybko podciął Snajperowi gardło, a Chung upuścił je na ziemię. Na koniec Ity oznajmił, że ma zamiar teraz zabić wszystkich wyznawców Mordechaia, ale Monolita zostawi na koniec (o ile ten nie umrze do tego czasu) jako nagroda za uwolnienie go.
Chung zaczął jak najszybciej odlatywać z miejsca bitwy. Technomanta i Żerca lecąc widzieli jak armie nieumarłych atakują koroderów i unitów. Ci którzy mogli uciekali w tym wszyscy na gryfach. Po tym wszystkim przetrzebione klany Rytualistów i technoklanytów uciekły z Pustyni. Monolit udał się do górskiego zakonu w którym chciał się wyszkolić by spełnić zadanie, którego kiedyś dokonał jego Egzarcha. Chung natomiast udał się do Armady, by oznajmić o zakończeniu misji i tym co się wydarzyło potem. Przy okazji spróbował wyegzekwować od Pater familias lepsze warunki dla swojego klanu, jednak był przy tym zbyt brutalny i doprowadził do śmierci głowy Rodu. Po przesłuchaniu go został stracony, a w Unii Omamu rozpoczęto obrady mające omówić przyszłe posunięcia Unii.
Na Rubieży rodzi się nowa potęga. Świat znowu się drastycznie zmienia i nic nie będzie takie samo...
Koniec!
*Zakon
ten pojawił się w pierwszej kampanii jakąś prowadziłem w świecie
Klanarchii. Bartek i Wiktor znali już ich, gdyż ich poprzednie postacie
też prosiły o pomoc Genetyków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz