WITAM!

Cześć, jestem Maciek, choć niektórzy z was mogą mnie znać z sieci jako Lasarda. Witam na moim blogu na którym umieszczać mam zamiar moje raporty z sesji, artykuły itp. Mam nadzieję, że wam się spodobają.

poniedziałek, 4 marca 2013

Afterbomb Madness - Szukając kłopotów V: Metro 2096


Na piątej sesji niestety niewiele się stało, ale mieliśmy satysfakcjonującą sekwencję w metrze Miasta Los Angeles.

Draby:
 a) Bartek: Terin "Żelazko" - Drab, Maruder, Metalurg - mściwy tępiciel obcych, poszukujący ich za to, że zabili mu ojca... no i może jeszcze za to, że zrujnowali świat.
 b) Jarek: John "Świeczka" - Drab, Maruder, Wizard - koleś z wrodzonym talentem do konstruowania i naprawiania sprzętu, a jednocześnie świetny strzelec.







Opis:
Los Angeles, willa Henry'ego Johnsona w Beverly Hills, kilka dni wcześniej
Za pięknym mahoniowym biurkiem w swoim gabinecie siedział Henry Johnson, jeden z najbardziej wpływowych organizatorów Stalowych Szranek. Przed nim po drugiej stronie biurka siedział mężczyzna z kamizelką kuloodporną ubraną na gołą klatę i czapką z daszkiem na głowie. Jego dolna warga była przecięta po środku. Johnson zwrócił się do swojego pracownika:
- Henry, wezwałem Cię by zlecić Ci pewne zadanie - będziesz towarzyszył dwójce moich nowych pracowników...
- Mówi pan o tym nowym Mistrzu najemników ze Stalowych Szranek i jego kumplu metalurgu?
- Tak i nie przerywaj mi. Wczoraj podpisałem z nimi kontrakt na mocy którego po tym jak pomogę im pozbyć się ich obroży to będą dla mnie pracować przez rok. Bardzo mi się przydadzą. Wyruszysz z nimi jutro do wieżowca DBC, gdzie w ich archiwach w piwnicy mogą oni znaleźć kilka cennych informacji. Jesteś Trackerem i całkiem nieźle znasz to miasto i tutejsze tunele metra, więc będziesz ich mógł tam w miarę bezpiecznie doprowadzić.
- Nie ma problemu, podróż w jedną stronę nam zajmie jakieś dwa dni. Szefie?
- Słucham?
- Chciałem zapytać o tą dziwną awarię, do której doszło gdy zaprowadzono tego metalurga do pańskiego ambulatorium.
- Nie wiem co się wtedy stało.
- Jeden z pańskich lekaży mówi, że przed eksplozją monitora zobaczył na monitorze jakąś twarz, ale nie zdążył się jej przypatrzeć.
- Powiedziałem: nie wiem co się stało. Kazałem sprawdzić agregat, całą instalację i wszystkie terminale - nic nie znaleziono. Przyjdź tutaj jutro rano, wtedy będziecie ruszać, a teraz wyjdź. Aha i nie zapomnij informować mnie przez radio o postępach.

Los Angeles, tunele metra, czasy obecne
Stacja była cała uwalona we krwi, a ciała kilkunastu chińskich komunistów zrzucono na jedną kupkę w rogu pomieszczenia. Nieopodal Trackera spali na ziemi Świeczka i Żelazko. Pancerz metalurga stał przy jednym z filarów. Mężczyzna powoli wstał, wziął swoją torbę i odszedł na drugi koniec pomieszczenia. Tam usiadł na ławce, wyjął z torby radiostację i uruchomił ją. Maszyna zatrzeszczała, a Drab rzucił okiem na śpiących towarzyszy, czy się czasem nie obudzili. Później nałożył słuchawki, złapał za mikrofon, a druga ręką na pudle wybrał odpowiednią częstotliwość.
- Halo! Tu Szczur 2! Baza Raj zgłoś się! Odbiór - mówił szeptem.
- Tu Raj, podaj swój status! Odbiór.
- Jesteśmy cali i zdrowi. Do budynku DBC zostało nam pół dnia drogi. W tym momencie moi podopieczni śpią. Szef śpi? Odbiór.
- Śpi, kazał mi nagrać twój raport. Możesz zaczynać. Odbiór.
- No to po kolei: po tym jak ruszyliśmy z konwojem z pojazdu wyskoczyliśmy po około 500 metrach, a następnie bez problemu dotarliśmy do wejścia do metra. Pierwszą przeszkodę napotkaliśmy już po wejściu - te dwa matołki zapomniały wziąć ze sobą prowiant i wodę. Kilkadziesiąt metrów w głębi tunelu w starej kolejce zamieszkało kilka dzikich zwierząt. Na szczęście udało nam się przekraść obok nich. Nawet Metalurg w swoim pancerzu zachował się wtedy dość cicho. Jakiś czas później trafiliśmy na zalany fragment, w którym coś żyło i zanim się przedarliśmy zdążyło ugryźć nas kilka razy. W końcu chwilę odpoczęliśmy i zjedliśmy co się dało. Znajdowaliśmy się wtedy jakieś dwie godziny drogi od zamkniętej stacji-miasta nr. 72. W samej osadzie zdołaliśmy się odrobinę zaopatrzyć, ale wydaliśmy też po 10 amo od łebka za możliwość przejścia. Ździerstwo! Zdołaliśmy sobie jednak to trochę odbić - dwie stacje dalej natrafiliśmy na oddział komuchów - żółtków. Zaparkowali przy metrze wóz pancerny i urządzili sobie tutaj ognisko. Udało nam się ich zaskoczyć i wybić. Było ich siedemnastu, więc to całkiem niezłe osiągnięcie. Przydał nam się granat, który tamci dwaj dostali od Szefa. Pozbieraliśmy całą amunicję jaką po sobie zostawili i przy okazji Żelazko znalazł niezłe cacko - filtr wodny Water Protektor. Farciarz! Na górze znaleźliśmy właśnie ich wóz pancerny, który spróbujemy jakoś wykorzystać. Potem tylko zebrałem zwłoki do jednej kupki, a oni w tym czasie usnęli na ziemi. I to by było na tyle. Odbiór.
- Dobra, zarejestrowałem to. Odbiór.
- Odmeldowuję się. Jutro się odezwę. Bez odbioru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz