WITAM!

Cześć, jestem Maciek, choć niektórzy z was mogą mnie znać z sieci jako Lasarda. Witam na moim blogu na którym umieszczać mam zamiar moje raporty z sesji, artykuły itp. Mam nadzieję, że wam się spodobają.

niedziela, 2 czerwca 2013

Afterbomb Madness - Szukając kłopotów VII: Piekło na ziemi


W dzień dziecka jak na duże dzieci przystało bawiliśmy się grzecznie rozgrywając kolejną sesję RPG. Graliśmy prawie 8 godzin. W trakcie sesji odbyła się tylko jedna walka, a resztę zajęło podróżowanie, próby przetrwania w naprawdę trudnych warunkach i bardzo dużo dialogów, które dały nam się trochę wykazać. Udało nam się nawet wprowadzić taki klimat zwyczajnego dnia jaki spędzaliby ludzie w takich czasach - trochę typowych dyskusji o życiu i dupie maryni, które nadały postaciom na sesji więcej realizmu i życia.

Sesja i raport z motywem będącym ukłonem do Lokiego, który powinien wiedzieć o co chodzi ;)

Draby:
 a) Bartek: Terin "Żelazko" - Drab, Maruder, Metalurg - mściwy tępiciel obcych, poszukujący ich za to, że zabili mu ojca... no i może jeszcze za to, że zrujnowali świat.
 b) Jarek: John "Świeczka" - Drab, Maruder, Wizard - koleś z wrodzonym talentem do konstruowania i naprawiania sprzętu, a jednocześnie świetny strzelec.

Opis:
Raport agentki Marii Cross aka Karmazyn dla B.A.D.* dotyczący Obiektu 12. Część 8.
 Na szczęście mimo wcześniejszych informacji Obiekt 12 jeszcze nie opuścił Los Angeles. Wedle moich źródeł niewiele jednak brakowało byśmy go stracili. W tym momencie przebywa on w domu należącym do Henry'ego Johnsona i jest w stanie krytycznym. Udało mi się dowiedzieć iż mogą wystąpić problemy z nałożoną na niego obrożą niewolniczą - według mojego informatora zegar w obroży przestawił się na 2 tygodnie. Moim celem jest teraz wniknięcie do ludzi Johnsona by zbliżyć się do Obiektu.

Raport agentki Marii Cross aka Karmazyn dla B.A.D dotyczący Obiektu 12. Część 9.
 Udało mi się dowiedzieć o organizowanym przez Henry'ego Johnsona wyjazdu do Doliny Śmierci. Zdołałam przekonać go do tego by mnie przyjął. Podałam się za specjalistkę w dziedzinie programowania i rozszyfrowywania danych binarnych, co nie jest aż tak dalekie od prawdy. Naszym celem ma być baza NASA znajdująca się gdzieś w centrum Doliny śmierci. Obiekt 12 ma się dobrze, lecz z moich informacji wynika, że doznał poważnego uszczerbku w postaci utraconej ręki, która została zastąpiona implantem. Dowiedziałam się także, że Drab, którego wcześniej przesłuchiwałam odnośnie Obiektu 12 - Metalurg Conor (raport 6) również dołączy do ekipy Johnsona. Zdołałam zmusić go do tego, by zachował w tajemnicy moją prawdziwą tożsamość i by pomógł mi w wykonaniu zadania.

Raport agentki Marii Cross aka Karmazyn dla B.A.D. dotyczący Obiektu 12. Część 10.
 Nawiązałam dziś pierwszy kontakt z Obiektem 12 - Drab słusznej postury, z mechaniczną prawą ręką, odważny, lecz przy tym raczej naiwny i zbytnio przywiązujący się do dóbr materialnych. Jego towarzysz John aka Świeczka prezentuje dość nietypowy obraz Wizarda, który o wiele bardziej niż większość potrafi radzić sobie w życiu - drobniejszy od tego pierwszego, ale jeszcze bardziej pewny siebie, sarkastyczny i  wyrachowany. Po za nimi i Conorem (raport 6 i 9) znalazło się jeszcze pięć osób:
- Artur - Wizard w średnim wieku, najwidoczniej znający się już z Obiektem 12 i jego towarzyszem. Drab w średnim wieku, skryty, ciężko otwierający się na innych, dogaduje się dobrze tylko z osobami ze swoich kręgów zainteresowania.
- Bryka - młoda Albinoska, która dostała za zadanie kierowanie pojazdem którym będziemy podróżować. Arogancka, niepoprawna optymistka.
- Max - Flaccidka w średnim wieku, Nerdka specjalizująca się w programowaniu przestrzennym i chirurgii. Miła, skromna, pracoholiczka, realistka.
- Junk i Knuckle - dwóch Toxiców, typowych żołnierzy - wyszkolonych i dostatecznie wyuczonych, by nie uznać ich za zwyczajnych przygłupów. Lekko nadpobudliwi, znają się na swojej robocie i potrafią działać w grupie.
 Po przedstawieniu nam członków ekipy pokazano nam nasz pojazd - przerobiony na możliwość poruszania się po drogach przegubowy pociąg pancerny z pełnym uzbrojeniem i oporządzeniem (wraz z raportem załączam jego zdjęcia). Każdy z członków załogi otrzymał swoje zadania w machinie - ja wraz z Max mamy obsługiwać radary i kontrolować stan silników, systemów i oprogramowania, Bryka kieruje, Toxici wkraczają do działania w razie zagrożenia, pozostała czwórka będzie się przez najbliższe kilka dni zajmować konstruowaniem pancerzu hutniczego dla Obiektu 12 w warsztacie i kuźni które zostały umieszczone w tylnym segmencie pojazdu. 
 W trakcie wstępnych prac nad elementami pancerza które zostały ze zniszczonej zbroi należącej do Obiektu 12 znaleźli wśród nich ukrytą płytę ze stopu XXL z wyrytym listem od jego ojca czyli zmarłego agenta B.A.D. Ezekiela. Poinformował go w tym liście o wszystkim: swoim związku z naszą agencją, szpiegowaniu Synergian, wykradzeniu prototypowego implantu Metalurgów stworzonego przez nich i wszczepieniu go synowi zanim znaleźli ją obcy, którzy z nimi współpracowali. W trakcie dyskusji na ten temat Świeczka opowiedział o wydarzeniach z wieżowca DBC w Los Angeles - dowiedziałam się, że z jakichś przyczyn, najprawdopodobniej przez osobliwe działanie owego implantu Obiekt 12 był tam kompletnie niewidzialny dla wszelkich maszyn. Podejrzewa się, że implant aktywował jakieś swoje funkcje w momencie gdy Obiekt 12 znalazł się w agonii po walce w drugiej rundzie Stalowych Szranek.
 Dzisiejszego dnia zdołałam już po kryjomu ukryć w całym pojeździe i rzeczach wszystkich pasażerów podsłuch i kamery.  Do wieczora dotarliśmy na skraj Doliny Śmierci.


Przegubowy pociąg pancerny z dwoma przednimi działkami, czterema wysuwanymi bocznymi karabinami maszynowymi, dwiema wyrzutniami rakiet, dźwigiem i satelitą.
Motor z przednim działkiem maszynowym, który jest podwieszony łańcuchami na dźwigu pociągu.
Raport agentki Marii Cross aka Karmazyn dla B.A.D. dotyczący Obiektu 12. Część 11.
 Prace nad pancerzem Obiektu 12 trwają i według Conora stworzenie go zajmie im co najmniej tydzień. Wciąż przebijamy się przez Dolinę Śmierci i najpewniej nie jesteśmy bliscy celu. Korzystamy z danych zdobytych wcześniej przez Obiekt 12 i jego towarzysza. 
 Obawiam się o stan naszej Driverki która stanowczo przedawkowuje Fazzer, próbując utrzymać się na stanowisku kierowcy jak najdłużej. Z powodu przedawkowania zaczyna jej przez to powoli uderzać do głowy. Nawet próby przejęcia kontroli nad pojazdem przez Obiekt 12 nie poskutkowały - nie potrafił on opanować w żaden sposób sterów. 
 Z powodu szalejącej na zewnątrz burzy piaskowej nasze radary zaczęły słabnąć a to mogło grozić rozbiciem się na jakiejś wielkiej skale. Nie zatrzymując nawet pojazdu Świeczka ubrany w dodatkowe warstwy ochronnych ubrań wyszedł na dach pojazdu by sprawdzić satelitę. Siedział tam blisko 3 godziny utrzymując z nami kontakt przez radio. Niestety poza pozbyciem się szumu na radarze niewiele to dało, gdyż zasięg urządzenia wciąż pozostawiał wiele do życzenia, toteż poruszamy się raczej powoli, co tylko zwiększa ryzyko utraty Obiektu 12 i jego Implantu. Kiedy Drab wrócił na pokład jego ubiór już był niemal doszczętnie zniszczony a on sam doznał sporych obrażeń.
 Wydaje mi się, że zyskałam jakieś zaufanie i nić porozumienia z Max. Na pewno pomoże mi to w wykonaniu zadania.

Raport agentki Marii Cross aka Karmazyn dla B.A.D. dotyczący Obiektu 12. Część 12.
 Dzień trzeci podróży obfitował w dużą ilość adrenaliny - w trakcie podróży zostaliśmy zaatakowani przez czerwia. Nie był to jednak zwykły czerw a ogromny potwór, długości chyba jakichś 100 metrów i szerokości dwóch. Nasze skanery nie potrafiły go wykryć gdy poruszał się pod ziemią, więc nie dało się użyć wyrzutni rakiet. Udało nam się wjechać między jakieś skały i manewrując między nimi, jednocześnie ostrzeliwując czerwia z bocznych karabinów maszynowych wreszcie go zgubiliśmy. Gdy przez około godzinę nigdzie nie było go widać zatrzymaliśmy nasz pojazd by dokonać napraw uszkodzonych przez czerwia systemów operatywnych, którymi zajął się Świeczka. 
 Niestety w tym czasie nasza Driverka z wyczerpania straciła przytomność i trzeba było czekać aż się wyśpi, gdyż nikt inny nie potrafił kierować pojazdem - Obiekt 12 ponownie próbował ale z zerowym skutkiem.
 By nie marnować tego czasu postanowiliśmy zająć się poprawą oprogramowania radaru. Tym razem jednak na dach, do panelu kontrolnego przy satelicie udał się Obiekt 12, a Max miała mu wyjaśniać krok po kroku co ma robić, choć niestety nawet wtedy miał z tym ogromne problemy. Kiedy jednak wreszcie mu się udało i miał wrócić do środka lina podtrzymująca go nagle się napięła i ześlizgnęła. Usłyszeliśmy jakiś łomot w boczną ścianę pojazdu, a po chwili dobijanie się do włazu. To był właśnie Obiekt 12, poobijany i z potłuczoną lewą ręką - wiatr na zewnątrz przyniósł ze sobą jakiś duży kamień, który trafił go w ramię i zrzucił z pojazdu.
 Po południu uświadomiliśmy sobie, że przez ucieczkę przed tym ogromnym czerwiem zeszliśmy z obranego na początku kierunku i nie mamy teraz żadnych punktów odniesienia. Świeczka wyjął mapy i wraz z pomocą Obiektu 12 udało im się jakimś cudem ustalić nasze aktualne położenie, choć nie jestem co do tego przekonana.
 Pragnę też donieść, że tego dnia udało nam się natrafić na klan metalurgów Łowców Czerwi - jak się bowiem okazało szczęśliwym zrządzeniem losu zatrzymaliśmy pojazd jakieś 200 metrów od ich siedziby. Dowiedzieliśmy się o tym, gdy dwóch z nich - Albert i Rdzawy - nagle zapukali do naszego włazu. Zaprosili nas oni do swojej siedziby, z czego skorzystali Obiekt 12, jego towarzysz i Max. Niestety nie dysponuję żadnym nagraniem z tego wypadu, gdyż wyszli oni poza zasięg moich nadajników. Na szczęście dzięki temu, że zaskarbiłam sobie zaufanie Max udało mi się wypytać ją o to co się u nich wydarzyło, jednak nie było to zdaje się nic znaczącego dla naszej organizacji - zwykła dyskusja na tematy błahe, chwalenie się własnymi dokonaniami, zakupy. Wspomniała jednak też o tym, że Obiekt 12 testował tam jeden z pancerzy hutniczych, gdyż jak to stwierdził chciał sprawdzić, czy jego implant zadziała z inną zbroją niż ta, którą odziedziczył po ojcu, a która uległa zniszczeniu. Od goszczącego moich towarzyszy metalurga otrzymaliśmy winyl z mapami które pomogą nam w dotarciu do celu.
 W warsztacie wciąż trwały prace nad zbroją hutniczą dla Obiektu 12. W tym momencie gotowe mają oba elementy dla nóg oraz hełm z maską, oraz wykuty napierśnik.

Raport agentki Marii Cross aka Karmazyn dla B.A.D. dotyczący Obiektu 12. Część 13.
 Czwarty dzień podróży. Pogoda się poprawiła - burza ustała, przynajmniej na razie. W trakcie podróży podsłuchałam dyskusję Conora z Obiektem 12 i Świeczką. Niestety Drab pękł i powiedział im o mojej tożsamości i tym z czyjego powodu tu jestem. Jeszcze nie wiedzą, że ja wiem o mojej dekonspiracji i na razie zostawili to dla siebie. Muszę działać ostrożnie.
 Do bazy NASA dojechaliśmy godzinę przed zachodem słońca. Obiekt 12 korzystając z motocykla wykonał zwiad wokół budynku - jest on dwupiętrowy z dodatkowym jednopiętrowym segmentem na tyłach połączone ze sobą mostem na wysokości pierwszego piętra. Wszystkie szyby w budynku ocalały - najprawdopodobniej są pancerne. Budynek jest przysypany piaskiem, który przez te półtora wieku znacząco się podniósł - wszystkie drzwi wejściowe są przysypane. Cały teren wydaje się być opuszczony. Planujemy dostać się do środka górą, wspinając się na dach po drabinie ewakuacyjnej. Zrobimy to jednak dopiero nazajutrz, gdyż chcemy być przed tym wypoczęci. Do środka udam się ja, Obiekt 12, Świeczka, Max, Junk i Knuckle. Conor i Artur zostają, gdyż jak sami twierdzą nie nadają się do takiej eskapady. Będą dalej pracować przy zbroi hutniczej. Bryka również zostaje w wozie - będziemy utrzymywać z nią stały kontakt radiowy i w razie zagrożenia ma szykować odwrót.

Tego samego dnia, chwilę przed zachodem słońca
 Terin wszedł do pociągu jako ostatni gdyż trochę zajęło mu przyczepienie motoru do łańcuchów na dźwigu ich pojazdu. Zanim zamknął właz od machiny ostatni raz tego dnia spojrzał na budynek NASA. Dziwny cień przemykający za jednym z okien na piętrze był ostatnią rzeczą którą zobaczył zanim sparaliżował go strach. Co tam na nich czeka i czy stanowi dla nich zagrożenie?

C.D.N.

*B.A.D. - Bureau of alien Detection (Biuro Wykrywania Obcych)

2 komentarze:

  1. Jak czytam ile zawsze gracie, to czuję się dziwnie :P Jasne, kiedyś człowiek jak był młody, to zaczynał grać w piątek, a kończył w niedzielę. Ale dzisiaj po 5 godzinach czuję się wykończony, a sesje trwają zazwyczaj 3-4 godziny.

    Pozazdrościć energii.

    OdpowiedzUsuń
  2. cóż jak jest dobra fabuła to nie liczy się czas, a po za tym myślę, że to nawyk...:D

    OdpowiedzUsuń