Udało się zagrać drugą sesję, niestety na której nie doszliśmy nawet do głównego fragmentu przygody, więc pozostawiam ten wpis jako część pierwsza (mam nadzieję maksymalnie z dwóch). Skład drużyny trochę zmieniony bo z mojej stałej dedekowej ekipy tym razem inny gracz nie mógł wziąć udziału.
Sesja zajęła nam 5 godzin z czego pierwsze 1,5 to były luźne pogaduchy przy rozwijaniu postaci na 1szy poziom, w tym wybraniu tradycji magicznych i związanych z nimi czarów.
Poziom drużyny - 1
Timy (Lalkarz) - chwilowo 12 letni człowiek z lekką nadwagą, syn miejscowego, znamienitego i poważanego kowala, który musi znosić to, że jego dziecko nie daje się nakłonić do pracy w kuźni; tak naprawdę Odmieniec podmieniony przez elfy w wieku 2 lat życia Timiego, 10 lat, zapach żelaza przyprawia go o mdłości. Magik (tradycje: nekromancja, sztuki zakazane). Profesje: filozofia - sztylet, proca, woreczek 100 szklanych kulek (kuriozum). Splugawienie: 2
Boblin - Goblin ze smukłymi, długimi palcami, 20 lat, liże to co uznaje za swoje. Łotr; profesje: hazardzista, rzeźnik, włamywacz- 2xsztylet (jeden wykradziony kiedyś jakiemuś pięknemu rycerzowi- przeszłość), pałka, para celowo źle wyważonych kości (kuriozum).
E2RD - Automaton, 69 lat, rozmiar 1/2, Automaton z ledwie zarysowaną twarzą (dwie kropki i pozioma kreska) stworzony jako pomocnik medyczny z zacięciem do rzucania zaklęć, wybudzony w Opuszczonym Warsztacie przez dzieciaki Andre' i Timiego został ich osobistym ochroniarzem, ale zanim trafił do Ostatniej Nadziei został porwany przez Gobliny i prawie rozłożony na części; ręce i nogi musiał zastąpić kijami i złomem przez co teraz nie zginają mu się kolana i łokcie (przeszłość a do tego zręczność=6 czyli modyfikator -4). Magik (tradycje: sztuki tajemne, życie); profesje: pielgrzym, magia - sztylet, kostur, haniebna przeszłość (kuriozum).
Willy Wigger - Goblin z długim szczurzym ogonem, 21 lat, wychowany wśród szczurów; zbiera swoje wydzieliny do fiolek by później rozdawać je przyjaciołom w prezencie. Przybył do Ostatniej Nadziei licząc na spotkanie miejscowego wynalazcy, nie wiedząc, że ten dawno zaginął. Łotr; profesje: pirat, inżynier, cieśla - sztylet, bicz, proca, fragment lustra ukazujący nieznaną lokację (kuriozum).
Zdzichu- ożywione zwłoki slużące Lalkarzowi.
Przebieg sesji:
Po krótkim streszczeniu wydarzeń z ostatniej sesji przeszliśmy do opisania co przez następne 3 tygodnie działo się w osadzie oraz jak postacie spędziły ten czas szkoląc się na nowe ścieżki.
Timy/Lalkarz korzystając z księgi znalezionej w namiocie Adelmara, oraz porad młodego Clempa szkolił się w arkanach mrocznej mowy i magii. Szybko też przytaszczył do opuszczonego warsztatu zwłoki zabitego przez Mierzwę drwala i ożywił je jako swoją pierwszą kukiełkę. E2RD w tym czasie towarzysząc Timiemu szkolił się u boku Mierzwy w tych szkołach magii do których wydawał się być stworzony. Boblin mając dość pracy w karczmie na tak słabych warunkach zaczął podkradać jedzenie z kuchni oraz bardzo małe drobiazgi. Andree zajmował się świątynią na czas nieobecności księdza Solomona który według miejscowych zaginął, a ze względu na plotki o zwierzoludziach w lesie uznany został za martwego. Kiedy do osady przybył nowy kleryk Nowego Boga Andree został przyjęty na akolitę. Wraz z księdzem przybył do osady również wysłany przez Hrabiego z Rozstai nowy Konstabl w którego bagażu ukrył się Willy. Ten po wyjściu z ukrycia udał się prosto do opuszczonego warsztatu gdzie niemiło zaskoczyło go, że jednak nie był aż tak opuszczony. Po pierwszym nieprzyjemnym spotkaniu z nieumarłym drwalem Willy poznał resztę ekipy i został do niej ciepło przyjęty. Kolejne 2 tygodnie spędzał czas rozbierając pozostawionego w budynku konstrukta wyciągając z niego trochę części na sprzedaż. Po tym wszystkim przechodzimy do aktualnych wydarzeń.
W głównej izbie domu miejscowego kowala przy stole siedzi mały Timy, a na przeciwko niego siedzi jego przybrany ojciec, za którym z kolei stoi ze spuszczoną głową i zaróżowionym licem przybrana matka. Kowal ma prawą rękę w temblaku a lewą usztywnioną w przedramieniu. Kurczowo trzyma w lewej dłoni ciężkie żelazne nożyce od których Lalkarzowi robi się niedobrze. Mężczyzna jest zły, wręcz wściekły. Po ucieczce bandytów z celi został przez nich napadnięty, w wyniku czego połamali mu ręce. Od tego czasu nie mógł przyjmować nowych zleceń, a domowe oszczędności szybko się kurczyły na potrzeby leczenia. Młody Timy wciąż jednak odmawiał pomocy w rodzinnej kuźni i nawet jego ostatnia utworzona dobra znajomość z synem burmistrza nie pomaga w utrzymaniu. Dlatego rodzice postanowili odprawić mu spóźnione postrzyżyny, po których miał zabrać się do roboty albo wynieść z domu. Kiedy ojciec wstał i chciał podejść do chłopaka by mu szybko ściąć włosy, ten wstał żwawo od stołu i zaczął uciekać w stronę drzwi. Jego matka próbowała go powstrzymać i uspokoić męża. Kiedy Timy otworzył drzwi, za nimi stał zaskoczony Boblin który przybył po kumpla by razem pójść do baru. Kiedy obaj oddalali się od chaty usłyszeli jeszcze tylko trzaśnięcie drzwiami i głośne plasknięcie któremu towarzyszył kobiecy krzyk i dźwięk upadającego ciała.
Cała ekipa poza Andree spotykają się popołudniu Pod Rubasznym Rajcą w którym o tej porze jest tylko kilka osób. Przy jednym ze stolików zauważają siedzących konstabla Konstantego Diera i księdza Natana, którzy od przybycia do osady lepiej czują się w swoim towarzystwie niż mieszkańców. Chłopaki postanowili zagaić mężczyzn wypytując o to czy wiadomo coś na temat bandytów którzy napadli osadę i skradzionej relikwii, jednak chwilowo ani jeden z nich nie miał żadnych dobrych informacji.
Jakby zrządzeniem losu (heh) kiedy wszyscy kończyli podany im przez wredną barmankę posiłek drzwi karczmy otworzyły się z hukiem a do środka wszedł zasapany i wyraźnie czymś podekscytowany mężczyzna. Wszyscy poza Willym od razu rozpoznali w nim wędrującego po okolicznych karczmach barda imieniem Rordan. Przybysz od razu zamówił piwo, dosiadł się do stolika Konstantego i Natana, a następnie powiedział, że obojgu ma do przekazania ważne wieści. Po pierwsze widział bandytów w karczmie parę dni drogi od osady. Na pytanie jak ich rozpoznał opowiedział o tym jak 3 tygodnie wcześniej kiedy grał Pod Rubasznym Rajcą, jeden z nich tuż przed ich aresztowaniem o mało nie wybił mu zębów, miał wtedy czas się im przyjrzeć. Konstabl na tą wieść niezwykle się ucieszył i poprosił Boblina by przyprowadził miejscowego garncarza, gdyż ponoć znał się od trochę na malarstwie i być może zdołają wykonać rysopis. Druga wieść dotyczyła kaplicy leżącej przy tej karczmie - wydarzył się tam bowiem cud i figura świętej Astrid, prorokini Nowego Boga zaczęła krwawić z ran. Ludzie z okolicy zebrali się tam tłumnie by prosić o wybawienie i jest ich coraz więcej.
Po tym jak przybył garncarz i szkice bandytów były już wykonane, nawet jeżeli bardzo uproszczone to konstabl zaczął się zastanawiać ile czasu minie zanim zdoła wysłać list do hrabiego w Rozstajach z listem by ten wysłał oddział żołnierzy za bandytami. Natan namówił go by w liście gończym zawrzeć też informację o poszukiwaniu ukradzionej ze świątyni relikwii. Wtedy Boblin z ekipą odezwali się, że chętnie sami pójdą ich znaleźć i pojmać. Dier przyjrzał się im badawczo i podał w wątpliwość, że dwójka goblinów, z małym robotem i dzieckiem zdoła pobić grupę rosłych bandytów. Timy jednak zdołał go przekonać, że mimo swojego wieku posiada odpowiednie talenty do radzenia sobie z takimi osiłkami, pozostali członkowie drużyny też nie są w ciemię bici, a po za tym niekoniecznie muszą zbirów pokonać, ale chociaż zatrzymać w okolicy na czas przybycia żołnierzy, ewentualnie śledzić. Mężczyzna zaoferował im Złotą Koronę za dorwanie ich, albo chociaż pomoc w złapaniu, a ksiądz dołożył jeszcze 5 srebrników za wyciągnięcie od nich informacji o ukradzionej relikwii. Kleryk poinformował ich, że może zdołają tam trafić na ich kolegę Andree, którego mężczyzna wysłał na pielgrzymkę po okolicznych wsiach i świątyniach. Poprosił ich też by sprawdzili co dokładnie się dzieje w tamtejszej kaplicy oraz podarował jednego srebrnika by wykupili fiolkę do której mogliby zebrać trochę tej krwi cieknącej z posągu.
Po dokonaniu małych zakupów drużyna prawie pod wieczór wyruszyła w drogę zabierając po kryjomu z warsztatu ożywione zwłoki slużące Timiemu. Szybko zaczęło się ściemniać toteż rozbili obóz na noc i poza E2RDem i oczywiście Zdzichem wszyscy poszli spać. W nocy E2RD usłyszał spomiędzy drzew dziwne zwierzęce porykiwania które wyraźnie się do nich zbliżały. Postanowił obudzić Boblina jednak zrobił to na tyle mało stanowczo, że goblin tylko obrucił się na drugi bok. Chwilę później jednak on i reszta zostali wybudzeni przez zbliżające się do nich zagrożenie, niestety nie zdążyli wstać z ziemi kiedy kilka metrów od nich stanęły trzy humanoidy o kozich głowach, ubrane w pancerze z ludzkiej skóry a wyposażone w prymitywne włócznie i małe tarcze.
Walka: stopień trudności 3
3x Fomor ST 1
Walka była długa i męcząca dla drużyny, zaklęcia Lalkarza nie działały jak chciał, większość ataków obu goblinów mijała cel, Zdzichu mocno oberwał, a gdyby nie pomoc E2RDa który uleczyl magią obezwładnionego Boblina, ten byłby pewnie martwy już pierwszego dnia podróży. Ostatecznie udało im się jednak pokonać zwierzoludzi i ograbić ich ciała z broni i tarcz, pozostawiając obrzydliwe pancerze. Po tym E2RD rzucił pozostałe zaklęcia leczące na Boblina a Lalkarz "odżywił" poobijanego Zdzicha i zastąpił go zwłokami jednego ze zwierzoludzi. Po tym jak przenieśli obóz i wypoczęli ruszyli w dalszą drogę po to by nazajutrz trafić na parę wściekłych dzikich psów.
Walka: stopień trudności 2
2x małe zwierzę ST 1
To już była prosta potyczka która dla drużyny zakończyła się bez draśnięcia. Po kolejnych dwóch dniach spokojnej, niezakłóconej więcej podróży dotarli na skraj Starolasu nieopodal kaplicy i karczmy.
Wrażenia po sesji:
Na 5 godzin spotkania graliśmy rzeczywiście jakieś 3. Opisanie przybycia Willy'ego i całych trzech tygodni "rozwoju postaci" trochę zajęło, a rozmowa z Konstablem i Księdzem dała graczom chwilę na fajne poodgrywanie postaci. Gracz wieclający się w Boblina bardzo się w tą rolę wczuł, za co został nawet nagrodzony Punktem Pomyślności :)
Obie walki były efektrem losowych spotkań podczas których chciałem sprawdzić jak postacie radzą sobie w potyczce, ponieważ dotąd była okazja zawalczyć tylko z pojedynczymi ożywionymi zwłokami. Wydawałoi się, że stawiam przed graczami niewiele większe wyzwanie, gdyż według mechaniki powinni być w stanie walczyć z potężniejszymi rywalami. Niestety przez bardzo słabe rzuty że strony graczy skończyło się niemal śmiercią jednego z nich i utratą Zdzicha który nie mogąc leczyć (chyba) obrażeń musiał zostać zastąpiony. Przez tą pojedynczą walkę miałem później obawy przy drugiej i ostatecznie zaniżyłem jej poziom trudności. Przyznaję się bez bicia, że mam póki co mentalną blokadę na zabicie postaci gracza. Trochę mnie przeraża finałowa walka tej przygody, toteż przestrzegłem moich graczy by pamiętali, że uciec ale przeżyć też można zaliczyć jako sukces.
Mamy z ekipą naprawdę solidny problem z pogaduchamy przed sesją- tutaj wraz z rozwojem postaci na pierwszy poziom (wliczając wybór i spisanie sobie zaklęć przez magów) zajęło nam 1,5 godziny zanim Zaczęliśmy normalną rozgrywkę a i w trakcie niej schodziliśmy czasem z tematem. Musimy chyba częściej się spotykać na jakieś planszówki i piwo by się wygadać XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz