WITAM!

Cześć, jestem Maciek, choć niektórzy z was mogą mnie znać z sieci jako Lasarda. Witam na moim blogu na którym umieszczać mam zamiar moje raporty z sesji, artykuły itp. Mam nadzieję, że wam się spodobają.

piątek, 21 września 2012

Klanarchia - Polowanie na Juggernauta III

Gracze:
a) Bartek: Chung - Technomanta, syn Technokraty swojego klanu, mistrz negocjacji. Problem jednak w tym, że już nie raz przez swoje eksperymenty sprowadził kłopoty na swój klan- ostatnio na przykład zrobił wielką dziurę w kadłubie ich łodzi.
b) Jarek: Souei "Czarne oko" - Snajper, legendarny strzelec wyborowy.
c) Wiktor: Monolit (Dagon) - Żerca z Zakonu Czerwonego Portalu.

Motywy:
a) Bartek: komiks o Iron Manie.
b) Jarek: Schron w stylu tych z Fallout'a.
c) Wiktor: zabawa w kotka i myszkę.

Zadania egzarchów:
a) Bartek: Ostrzeż przeciwnika o nieszczęściach i krzywdach, jakie na niego spadną, a następnie zrealizuj swój plan pomimo podjętych przez wroga środków zapobiegawczych.
b) Jarek: Zdemaskuj zdrajcę lub wroga we własnych szeregach i przykładnie go ukarz.
c) Wiktor:

Opis:
Minął już przeszło tydzień odkąd drużyna opuściła klan Zabunkrowanych i stoczyli bój z ich splugawionym decydentem. Przez ten czas zdążyli obejść Góry Bez Echa i już wkroczyli na Pustynię. W trakcie podróży odwiedzili kilka miejsc, więc zdołali trochę zarobić, a Souei nabył nową kuszę - Szybkiego Ivana. Po jakimś czasie na ich horyzoncie zamajaczyły zarysy jakiegoś miasta starożytnych. Monolit opowiedział reszcie o tym jak był tutaj gdy wraz z Kyle'm udał się po Snajpera - przestrzegł ich przed Nekrozytami którzy opanowali to miejsce i powiedział, że będą musieli być jak najbardziej cicho, a przy tym poruszać się w miarę szybko (spojrzał wtedy znacząco na Chung, który nie był zbyt zręczny i wysportowany).

Następnie zwrócił się do Technomanty i poprosił go o to by zmodyfikował jego broń - do obu końców łańcucha doczepił pazury, a także zamienił go oraz kosę na srebrną broń. Technomanta wpierw zabrał się za łańcuch i kiedy przygotował się do rytuału korzystając ze swoich zdolności okultystycznych zmodyfikował broń w czym pomogli mu przodkowie koncentrując jego energię (inkarnacja) i otaczając go kręgiem wirującego piasku. Następnie przemienił materiał z której wykonana była kosa Żercy, jednak już nie z takimi efektami. Po tym wszyscy udali się do miasta.

Przekradając się między budynkami w końcu dostrzegli przed sobą kilku nekrozytów, których nie mieli zbytnio jak ominąć, więc szybko się z nimi rozprawili. Zwróciło to jednak uwagę kolejnych nieumarłych, więc postanowili salwować się ucieczką po jednej ze starych autostrad. W końcu musieli zeskoczyć z niej i wspięli się szybko po schodach przeciwpożarowych na jeden z wieżowców. Po kilku piętrach weszli do środka by skorzystać z bardziej pewnych schodów. Kiedy prawie na ostatnim piętrze wybiegli z klatki schodowej dostrzegli, że ktoś w skórzanym płaszczu i metalowym hełmie celuje do nich z technokuszy. Kiedy wystrzelił złapali za broń , ale natychmiast się powstrzymali słysząc za sobą głośny stęk i widząc, że celem mężczyzny był nekrozyta stojący po drugiej stronie pokoju.

Drużyna wciąż w gotowości do obrony życia zadała mu kilka pytań, lecz on je zbył tłumacząc, że w budynku na przeciwko będą bezpieczniejsi. Następnie zarzucił linę z kotwiczką i skoczył na niej jak na lianie. Po nim to samo zrobiła reszta, choć Żerca miał pecha wylądować piętro niżej, jednak zaraz do nich dołączył. Teraz dopiero gość przedstawił się jako Skoczek z klanu P17. BG natychmiast rozpoznali to imię przypominając sobie o legendarnym akrobacie z tych stron przed którym nie straszne były nawet najgroźniejsze ruiny. Nazwę klanu też poznali kojarząc go z tajemniczym technoklanem który ponoć zdołał gdzieś tu przetrwać kryjąc się wysoko na jednym z wieżowców i kryjąc się już od kilku pokoleń (co jest sporym wyczynem).

Kiedy przedstawił się Souei Skoczek natychmiast przywitał go serdecznym uściskiem ręki ciesząc się, że może go poznać samemu zbywając pochwały na swój temat. Na wieść, że Monolit jest Żercą też się ucieszył informując go z miejsca, że mają problem za którego załatwienie może dostać sowitą nagrodę, ale konkrety poda mu ich technokrata. Chwilę później zaprosił ich do siedziby swojego klanu, do której dotrzeć musieli w podobny sposób w jaki dostali się na ten budynek. BG podziwiali to jak zwinnie poruszał się technoklanyta - przeskakiwał z jednego budynku na drugi bez najmniejszego problemu, a wspinał się bez większego wysiłku.

Po około godzinie dotarli w końcu do miejsca które Skoczek nazwał strażnicą - BG wpierw zobaczyli, że ścianę budynku na przeciwko osłania jakaś wielka stalowa płyta. Kiedy technoklanyta z P17 uderzył w duży dzwonek na ścianie po drugiej stronie, zza stalowej ściany wychynęła czyjaś głowa chowając się chwilę później. Wtedy wszyscy usłyszeli głośny zgrzyt od strony dużej płyty a ta zaczęła powoli pochylać się w ich stronę okazując się być kilkunastometrowym zwodzonym mostem. Cała czwórka wkroczyła na niego i weszli do środka drugiego budynku. Wtedy płyta znowu zaskrzypiała podnosząc się, a Skoczek kazał BG trochę poczekać i poszedł podyskutować z jednym ze swoich kuzynów na osobności. Po minucie wrócił i ekipa ruszyła dalej.

Po drugiej stronie budynku ścianę zasłaniał podobny most zwodzony, a to na co prowadził wprowadził trójkę BG w osłupienie - kilkaset metrów przed nimi stały dwa wysokie na około 20 pięter budynki połączone jakimś mostem, otoczone kilkudziesięcioma budynkami które zostały celowo skrócone na wysokości 10 segmentu.Wszystkie te niższe budynki połączone był kładkami, tworzącymi wąską ścieżkę prowadzącą do dwóch wieżowców po środku. Skoczek dał im chwilę na oswojenie się z widokiem i poprowadził ich dalej.

"Z góry na czwórkę mężczyzn spoglądał jakiś mężczyzna. Wzrok jego skupił się na nich i widział ich tak jakby stał obok. Zaczął z irytacją drapać po metalowej barierce, przeklął w echomenie i szybko się odwrócił." (drapanie później nieraz pokazywałem gdy mężczyzna był w pobliżu, jednak gracze nie zwrócili na to większej uwagi)

BG wraz ze Skoczkiem wspinali się coraz wyżej po jednym z wieżowców i w końcu dotarli na 18 piętro z którego zeskoczyli szybem widny na 17. Tam drużyna zobaczyła stalową płytę zasłaniającą dalszą drogę. Skoczek wyjął coś z jednej z kieszeni i kucając przy bramie wsunął to w szczelinę w podłodze. Wtedy stalowa płyta grubości około pół metra podniosła się na około metr nad ziemię pozwalając im wejść. Tam czekali na nich już szturmowcy z miotaczami gotowymi do użycia. Skoczek ich uspokoił i udał się po technokratę, który nosił imię Atae. Ten ich szybko oprowadził po siedzibie tłumacząc co i jak, poprosił legendarnego Czarne oko o udzielenie wykładu ich przyszłym i aktualnym Snajperom, a Technomancie zaproponował wizytę w ich bibliotece, gdzie poznał młodą Technomantkę wraz z jej małym artefaktem-robotem. Żercy natomiast opowiedział o problemie który spadł na ich klan - jakaś bestia wkradła się na ich bezpieczne tereny zabijając technoklanytów. Ślady po zębach nie wskazują, by mógł to być jakikolwiek rodzaj nekrozyty. Sprawa zajmuje się już jeden Żerca o imieniu Warkot, ale nagroda została wyznaczona za głowę bestii a nie samo zajęcie się sprawą, więc Monolit ma szansę trochę zarobić. Rytualista zgodził się pomóc.

Nazajutrz rano drużyna poznała Warkota - dobrze zbudowanego mężczyznę z dzikiego klanu odzianego w skóry, walczącego stalowymi szponami, i noszącego kostkę przodków Wygnańca z Burzgor, którego jak mówił kiedyś upolował, a teraz szuka jego krewniaka. Podczas rozmowy drapał się jedną ręką w ramię (co pokazywałem, nie mówiąc nic o tym, ale gracze nie zwrócili uwagi). Mężczyzna wdał się w lekką sprzeczkę z Monolitem o ich umiejętności i to który pierwszy upoluje bestię, a po tym oddalił się. W południe Souei poprowadził lekcję dla członków technoklanu, a Chung cały dzień spędził w bibliotece. Tam zauważył mężczyznę, który czytał jakąś kolorową książeczkę owiniętą szczelnie jakąś przezroczystą folią. Na okładce ujrzał latającą zbroję, która przypominała jego projekty i przyglądał się temu przez chwilę zafascynowany. Zauważył to właściciel komiksu i natychmiast dostrzegł okazję - zaproponował Technomancie sprzedanie eksponatu za cenę około 400 denarów. Technomacie udało się zbić cenę prawie o połowę, ale i tak brakowało mu pieniędzy, musiał więc zarobić, a wiedząc o oferowanej nagrodzie za głowę tego tajemniczego potwora postanowił też spróbować. Nazajutrz jednak gdy dowiedział się, że szabrownik za niedługo wyjeżdża zrezygnował z jego zakupu ogłaszając, że nie potrzebuje tego i sam wykona projekt tego egzopancerza.

Tego samego dnia cała trójka wraz ze Skoczkiem jako przewodnikiem opuścili budynek by zbadać miejsce ostatniego ataku. Tam znaleźli tylko ślady pazurów umoczonych we krwi na ścianie, które Żercy natychmiast wskazały Wygnańca z Burzgor. Po chwili zjawił się tam też Warkot, mówiąc, że już zbadał to miejsce i Monolit nie znajdzie tu wiele. Następnie ruszył dalej, a Rytualista postanowił go śledzić mając dziwne podejrzenia. Pozostała trójka ruszyła za jego namową z powrotem do siedziby. Żerca śledził dzikoklanytę przez około godzinę i w końcu dostrzegł go jak uciekając przed nekrozytami wspiął się niespotykanie szybko na 3 piętro budynku. Monolit ukryty przed nim i przed nieumarłymi obserwował go przez chwilę i zobaczył jak mężczyzna posługując się językiem umarłych sprawił, że nekrozyci zostawili go w spokoju. To nasunęło pewne podejrzenia rytualiście, który widząc, że jego rywal schodzi z budynku oddalił się i wrócił do siedziby P17.

Tam opowiedział o wszystkim pozostałym BG i objaśnił jaki plan miał na zapolowanie na wilkołaka. Przed wieczorem wykąpał się, odprawił rytuał Wyciszenia i skorzystał z kilku specyfików wzmacniających, przygotowując się do starcia. W tym czasie Chung zdążył przygotował dwie wnyki. Po tym wszystkim w środku nocy udali się na polowanie  w miejsce gdzie wcześniej Monolit zobaczył Warkota kontrolującego nieumarłych.. Chung rozstawił oba sidła, Souei zaczaił się wyżej na jednym z pięter, a Żerca usiadł i  po prostu czekał. Po około godzinie Chung usłyszał jak jego wnyki zakleszczają się na czymś kilkadziesiąt metrów od niego. Przez chwilę cieszył się, że się udało, a potem usłyszał stamtąd przeciągły skowyt nieumarłego. Ten skowyt zaczął ściągać kolejnych nekrozytów, którzy idąc za nim mijali przestraszonego Technomantę ukrytego wśród gruzu na dole. Souei odwrócił uwagę zdechlaków rzucając gruzem w inną stronę i wtedy Chung zdołał zmyć się z zagrożonej strefy i wspiąć wyżej. Cała trójka oddaliła się z tego miejsca uznając je za spalone i zaczajając się gdzieś indziej.

W końcu nastał świt i BG powoli zaczęli tracić nadzieję, na to, że uda się dziś coś wskórać. Wtedy dopiero usłyszeli z daleka krzyk a Souei korzystając z lunety w snajperce dostrzegł daleko przed nimi biegnącego technoklanytę z torbą a za nim wysoką postać z ni to wilczą ni to ludzką paszczą. Stwór rozszarpał korpus uciekiniera i już miał zacząć go pożerać gdy obok niego przeleciał bełt wystrzelony przez Soueia. Chung uruchomił jeden ze swoich modułów w artefakcie, pochwycił Monolita pod pachy i obaj zaczęli mknąć ku wygnańcowi, który wtenczas chwycił ciało technoklanyty i zaczął uciekać. Chung z Żercą dogonili go w wąskiej alejce - Technoklata upuścił towarzysza na ziemię a sam z w włócznią zapikował na potwora co skończyło się tym, że wygnaniec pogruchotał mu kości rzucając go na ziemię, a zanim Żerca zdołał mu zrobić coś poważnego ten uciekł porzucając ciało członka P17.

Kiedy Monolit postawił odrobinę na nogi Technomantę przybiegł do nich Czarne oko. Teraz sprawdzili kim był technoklanyta i Chung poznał w nim Szabrownika, który posiadał ten komiks. Szybko go przeszukał i znała postrzępione kawałki eksponatu (możliwe do złożenia i odczytania), jednak wkurzony na to co sie stało wyrzucił je i przeklął wilkołaka. Po chwili do alejki wkroczył Warkot. Żerca tym razem mu zaufał wiedząc, że tamta bestia nie zdołałaby ich tak okrążyć, zamienić się i jeszcze wyleczyć tą drobną ranę, którą otrzymała od Monolita, więc on nie może być nią. Kiedy powiedział Warkotowi w którą stronę udał się wilkołak mężczyzna ucieszył się i powiedział, że już chyba wie gdzie udał się potwór, gdyż widział w tamtych stronach wejście do jakiegoś podziemnego schronu, które otoczone było niemal hordą nekrozytów - świetna kryjówka dla wygnańca.

Całą czwórką zaraz się tam udali i po niecałych dwóch godzinach kluczenia między alejkami i unikania kontaktu z nekrozytami dotarli na miejsce. Ujrzeli tam duża stalową kopułę do której brama w postaci ogromnej zębatki stała otwarta a wokół tego stało kilkuset nieumarłych, którzy nawet nie próbowali przekroczyć progu prowadzącego do schronu. Drużyna szybko przebiła się przez część z nich korzystając ze swoich broni i zdolności Warkota do kontrolowania ich (tłumaczył im, że wie o tym, że to niezbyt dobre korzystać z tego, ale się przydaje). Kiedy znaleźli się w środku Warkot zaproponował by choć przymknąć ciężką bramę by w razie co potwór nie mógł uciec, tracąc czas na otwarcie ich. Kiedy to zrobili wkroczyli głębiej do bunkra, powoli zauważając coraz więcej śladów obecności w tym miejscu wilkołaka oraz kilka dziwnych i interesujących rzeczy - starego robota stworzonego kiedyś przez starożytnych, który miał tylko jedno kółko a tors był dużym pudłem z małym ekranikiem po środku, oraz kilka szkieletów na których ostały się jeszcze skórzane kurtki z napisem "Tunnel Snakes" (jak ktoś nie wie o co chodzi to polecam Fallouta 3 :D).

W końcu dotarli do dużego pomieszczenia, w którym bestia w końcu się ujawniła wychodząc z głębokiego cienia na suficie. Mrok nadchodzi! Naszym bohaterom na jego widok zaparło dech w piersiach i upadli na kolana, a potwór spokojnie stanął przed nimi i zaczął się zmieniać w swoją ludzka formę by po chwili... przybrać wygląd stojącego obok nich Warkota. Wtedy dopiero dostrzegli, że ten wciąż stoi i ma się całkiem dobrze. Mężczyzna zbliżył się do wilkołaka, chwilę stali na przeciwko siebie bez słowa a następnie się uścisnęli i powoli spojrzeli z chytrymi uśmieszkami na trójkę BG. Wtedy bliźniacy wytłumaczyli im, że są braćmi z jednego stada, a Warkot szukał Wyjca (tak się nazywał drugi wilkołak) by mu pomóc w powrocie na północ i założeniu nowego stada. Następnie zaproponował zabicie trójki bezbronnych ludzi, jednak Wyjec zaoponował mówiąc, że dwóch z nich ma szansę na zostanie potężnymi sługami ciemności na ich rozkazy. Podszedł to wtedy do Monolita i Chunga i zesłał im wizje ich wspaniałej przyszłości jeżeli zdecydują się na dołączenie do nich. Obaj oblali tą próbę a Monolit przez to zaczął mniej szanować innych ludzi. Wilkołak widział jednak, że jest jeszcze za wcześnie by tak łatwo zeszli oni na drogę ciemności i trzeba ich jednak zabić. Wtedy dopiero BG uwolnili się z pod ich mocy i zaczęła się walka, która nie trwała szybko - wilkołaki przeceniły swoją siłę i skończyły poszatkowane, poparzone i przestrzelone (to raczej ja ich przeceniłem i przez to zawaliłem tą scenę :/). Po zwycięskiej walce BG chwilę odpoczęli i zaczęli się szykować do powrotu do siedziby technoklanu P17.

C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz